Kijów zdziwiony decyzją Brukseli o wstrzymaniu rozmów
Rząd Ukrainy nastawiony jest na kontynuowanie rozmów z Unią Europejską na temat umowy i wciąż nad tym pracuje" - powiedział rzecznik premiera. To odpowiedź na informację unijnego komisarza ds rozszerzenia Stefana Fuele o wstrzymaniu rozmów.
2013-12-15, 15:47
Posłuchaj
Ukraina wysyła sprzeczne komunikaty w sprawie zacieśniania współpracy z Zachodem. Z jednej strony prezydent Wiktor Janukowycz oficjalnie deklaruje, że chce podpisania umowy stowarzyszeniowej. Pod warunkiem, że Unia zaproponuje Ukrainie lepsze warunki.
Z drugiej strony premier Mykoła Azarow oświadcza, że podpisanie umowy z Brukselą stwarzałoby wiele niebezpieczeństw dla gospodarki kraju. A poza tym - jak dowodził Azarow - Unia Europejska postawiła przed Kijowem szereg wymogów, niemożliwych do zrealizowania.
- A wiecie, co to za wymogi? Powinniśmy zalegalizować związki homoseksualne i przyjąć ustawę o równouprawnieniu mniejszości seksualnych. Czy gotowe jest do tego nasze społeczeństwo? Nasze Cerkwie są temu kategorycznie przeciwne - mówił do zwolenników partii rządzącej zgromadzonych w sobotę na Placu Europejskim.
Stoi to w jawnej sprzeczności z deklaracjami składanymi przez jego zastępcę Serhieja Arbuzowa, który w miniony czwartek przez kilka godzin gościł u komisarza unijnego ds rozszerzenia.
Wicepremier Ukrainy przekonywał, że Kijów nie zamierza zbaczać z drogi zbliżenia z Unią. - Ukraiński rząd chce zapewnić swoich obywateli, że kontynuujemy negocjacje i wkrótce podpiszemy umowę stowarzyszeniową, biorąc pod uwagę nasze strategiczne interesy - mówił.
Wydawać się mogło, że w relacjach Kijów-Bruksela nastąpił postęp. Bo komunikat wydany po tamtych rozmowach głosił, że Ukraina i Unia Europejska opracują mapę drogową wprowadzania w życie umowy stowarzyszeniowej.
- Słowa i działania władz Ukrainy odnośnie umowy stowarzyszeniowej są sprzeczne - przyznał Stefan Fuele na swoim profilu na Twitterze.
Unijny komisarz do spraw rozszerzenia przypomniał, że przekazał ukraińskiemu wicepremierowi swoje stanowisko: dalsze rozmowy na temat podpisania umowy są uzależnione od jasnego stanowiska Kijowa. A ponieważ odpowiedzi się nie doczekał, uznał, że rozmowy zostały wstrzymane.
- Władze Ukrainy wciąż chcą prowadzić rozmowy o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE - to reakcja rzecznika premiera Mykoły Azarowa Witalija Łukjanenko na słowa unijnego dyplomaty. - Rząd Ukrainy nastawiony jest na kontynuację rozmów z UE na temat implementacji umowy stowarzyszeniowej i wciąż nad tym pracuje - powiedział agencji Interfax-Ukraina.
Rzecznik szefa rządu ukraińskiego oznajmił, że władze w Kijowie będą rozpatrywały wyłącznie oficjalne oświadczenia przedstawicieli UE w sprawie umowy stowarzyszeniowej i zaznaczył, że drzwi do stowarzyszenia Ukrainy z UE nadal pozostają otwarte.
To rząd z Kijowa, nie Bruksela w ostatniej chwili, tuż przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie wycofał się z przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. Stało się to 21 listopada. Unijni dyplomaci od tego czasu wielokrotnie deklarowali, że chcą podpisania umowy z Ukrainą. Jednocześnie zapowiadali, że nie ma mowy o zmianie warunków, na jakich dokument miałby być podpisany.
Przeciwko decyzji rządu Azarowa od ponad trzech tygodni protestują tłumy w Kijowie. Opozycja domaga się zmiany władzy i przedterminowych wyborów. Wierzy, że w niedalekiej przyszłości uda się podpisać umowę z Unią.
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
Ale prezydent Wiktor Janukowycz odrzuca postulaty opozycji. Powtarza, że Ukraina nie może podpisać porozumienia z UE w obecnym kształcie, a dla ratowania gospodarki potrzebne jest odnowienie relacji handlowych z Rosją.
We wtorek, 17 grudnia Janukowycz wybiera się z roboczą wizytą do Moskwy. Opozycja boi się, że w stolicy Rosji zostanie podpisana umowa o wejściu Ukrainy do Sojuszu Celnego Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Władze zapewniają, że żadna umowa nie zostanie podpisana. Eksperci twierdzą, że co prawda Janukowycz jest gotowy na ustępstwa wobec Moskwy, ale nie zdecyduje się na dołączenie do Sojuszu Celnego.
- Jeśli umowa zostanie podpisana, Janukowycz może zostać w Moskwie i już tutaj nie wracać - oświadczył jeden z liderów protestów Arsenij Jaceniuk. Uczestnicy protestów prounijnych i antyrządowych na Majdanie Niepodległości w Kijowie przyjęli w niedzielę rezolucję zakazującą prezydentowi podpisywania umowy o przyłączeniu Ukrainy do Unii Celnej.
IAR/PAP/asop