Trudny dzień ministra Arłukowicza

To nie był dobry dzień ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Nie dość, że musiał odpowiadać na zarzuty opozycji podczas posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, to jeszcze premier publicznie kazał mu ostro zabrać się do pracy.

2013-12-20, 21:41

Trudny dzień ministra Arłukowicza

Posłuchaj

Premier Donald Tusk o ministrze zdrowia Bartoszu Arłukowiczu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W niektórych przypadkach obecna sytuacja woła o pomstę do nieba - tak o sytuacji w ochronie zdrowia mówił w Brukseli premier Donald Tusk. Chodzi między innymi o stworzenie takiego systemu, by pacjenci nie musieli miesiącami - czasem wręcz latami - czekać na wizytę u lekarza.

Premier podkreślił, że zadanie, jakie stawia przed Arukowiczem nie musi od razu zakończyć się zmianą na stanowisku ministra zdrowia. Według Tuska,  Arłukowicz musi podjąć "to wyzwanie i nie może być więcej komunikatów, że z tym się nie da nic zrobić".

Arłukowicz należy do grona najgorzej ocenianych ministrów w gabinecie Tuska. Jego nazwisko znajdowało się na wąskiej liście tych członków rządu, którzy odejdą z zajmowanej funkcji w ramach jesiennej rekonstrukcji. Wtedy jednak ocalił swoją posadę. Tusk stawia przed swoim ministrem zadanie i oczekuje, że zostanie zrealizowane w 100 procentach.

Meldunek dla premiera

- W ciągu kilku miesięcy minister musi mi zameldować, że problem rozwiązał. Jeśli powie, że nie da rady - przyjdzie następny, który to zrobi. Obserwując jego wysiłki zmierzające do skrócenia kolejek w onkologii, jestem jednak dobrej myśli. Te propozycje muszą być gotowe wiosną - mówił w wywiadzie dla "Polska The Times".

REKLAMA

Czasu jest zatem niewiele. Choć Ministerstwo Zdrowia obiecuje, że na przełomie stycznia i lutego przedstawi cały pakiet zmian. Chodzi między innymi o wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz nową organizację Narodowego Funduszu Zdrowia.

Bo chemii nie było...

Trudno przewidzieć, jaki wpływ na to wszystko będzie mieć zmiana szefa NFZ. W środę na wniosek Arłukowicza premier Tusk odwołał Agnieszkę Pachciarz . Przyczyną - jaką podał Arłukowicz - był źle działający system eWuś. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że między Funduszem a resortem współpraca źle się układała.

Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia minister Arłukowicz tłumaczył, że różnica zdań pomiędzy nim, a odwołaną prezes NFZ dotyczyła tego, kto ponosi odpowiedzialność za weryfikowanie uprawnień do leczenia. Powiedział, że w jego opinii powinien to zrobić Narodowy Fundusz Zdrowia, niezależnie od tego, czy błąd powstał przez niedopatrzenie urzędnika, czy w numerze PESEL. - To zadaniem NFZ-tu jest zbadania tych spraw, a nie jest zadaniem NFZ-tu wyciąganie ręki po środki publiczne, po pieniądze pacjentów - mówił Arłukowicz.

REKLAMA

(źródło: TVN24/x-news)

Argumenty Arłukowicza nie przekonały posłów opozycji, którzy zażądali stawienia się Arłukowicza w Sejmie. Tomasz Latos z PiS mówił, że prezes NFZ-tu nie może być odpowiedzialny za weryfikację ubezpieczonych, bo robi to tylko w początkowym jej etapie. - Dalej ta weryfikacja odbywa się w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Tam się weryfikuje, czy ktoś jest ubezpieczony czy nie - powiedział Latos. Zdaniem przewodniczącego Latosa, minister zdrowia "umywa ręce od odpowiedzialności za weryfikację tego co wychodzi z systemu".

Niepotrzebna rywalizacja

Z kolei były minister zdrowia Marek Balicki uważa, że konflikt na linii NFZ - minister zdrowia ma charakter instytucjonalny. W rozmowie z IAR podkreślił, że Pachciarz jest drugim prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia odwołanym przez Arłukowicza. W ocenie byłego posła, rywalizacja między NFZ-em, a ministerstwem zdrowia zostanie zakończona dopiero gdy jedna instytucja zacznie podlegać formalnie drugiej.
Na razie obowiązki prezesa NFZ powierzono Marcinowi Pakulskiemu, dotychczasowemu wiceprezesowi Funduszu. Nie wiadomo kiedy zostanie powołany następca Agnieszki Pachciarz.

IAR/PAP/asop

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej