Skandal w Moskwie. 39-latek krzyczał "Allah Akbar!"
Ciemnoskóry mężczyzna w poniedziałek, w Wigilię Bożego Narodzenia w Kościołach wschodnich, zbezcześcił Sobór Kazański przy placu Czerwonym w Moskwie.
2014-01-07, 20:33
Do incydentu doszło w poniedziałek na krótko przed uroczystą liturgią z okazji Bożego Narodzenia. Ubrany w wytarte dżinsy, ciemną kurtkę i wełnianą czapkę mężczyzna przez kilka minut wznosił okrzyk "Allah Akbar!", czyli "Bóg jest wielki!". Duchowni ze świątyni próbowali zagłuszyć okrzyki biciem w dzwony. Po kilku minutach sprawca został obezwładniony przez policję i sprowadzony z dachu soboru.
Według portalu Life News profanacji soboru dopuścił się 39-letni Mammadu Barri, uchodźca z Gwinei, państwa w zachodniej Afryce. Powołując się na źródło w organach ścigania, portal podał, że bezpośrednio z placu Czerwonego sprawcę przewieziono do jednego z moskiewskich szpitali psychiatrycznych, gdzie zdiagnozowano u niego "ostry epizod schizofrenii". Life News przekazał, że Barri w 2010 roku otrzymał w Rosji status uchodźcy, mieszka w Moskwie z żoną.
W moskiewskim Soborze Kazańskim przechowywana jest ikona Matki Boskiej Kazańskiej. To jedna z najbardziej czczonych ikon w rosyjskim Kościele prawosławnym. To właśnie cudownemu wpływowi tego obrazu, przyniesionego z Niżniego Nowogrodu do Moskwy przez oddziały kupca Kuźmy Minina i księcia Dymitra Pożarskiego, przypisuje się wypędzenie w 1612 roku polskich wojsk z Kremla.
Wypędzenie polskiej załogi z Kremla uważa się w Rosji za zakończenie Smuty, czyli zamętu, w jakim na przełomie XVI i XVII stulecia pogrążył się ten kraj. Kryzys gospodarczy, polityczny i dynastyczny doprowadził wówczas Rosję do wojny domowej i interwencji z zewnątrz.
REKLAMA
Cerkiew przy placu Czerwonym wzniesiono w 1625 roku za pieniądze Pożarskiego. W 1936 roku sobór został zburzony przez bolszewików, którzy na jego miejscu zbudowali publiczną toaletę. Był jedną z pierwszych świątyń w Moskwie odbudowanych po upadku ZSRR.
REKLAMA