Morderca dzieci, Mariusz Trynkiewicz przerywa milczenie. "Przez 21 lat w celi pracowałem nad sobą"
Mariusz Trynkiewicz, który w latach osiemdziesiątych zamordował na tle seksualnym czterech chłopców, przez ponad 20 lat unikał kontaktu z mediami. Teraz odpisał na list, jaki wysłała do niego dziennikarka Polsat News.
2014-01-13, 10:41
Posłuchaj
Mariusz Trynkiewicz, morderca i gwałciciel dzieci, w czasach PRL skazany na karę śmierci, na mocy amnestii z 1989 roku zamienioną na 25 lat więzienia, 11 lutego wychodzi na wolność.
Dziennikarka Polsat News szukając z nim kontaktu najpierw spotkała się z jego matką. Ta poprosiła, by reporterka napisała do jej syna, który przebywa w zakładzie karnym w Rzeszowie. Okazało się, że okrzyknięty przez media "szatanem z Piotrkowa", przestępca odpisał jej.
>>> W sprawie Trynkiewicza jesteśmy przygotowani na różne scenariusze - mówi szef policji Marek Działoszyński >>>
"Czy 25 lat to mało? Ja przez 21 lat mojego wyroku przebywałem na oddziale terapeutycznym w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich, gdzie pracowałem z psychologami, uczęszczałem na terapię i tu do Rzeszowa zostałem przewieziony w celu odbycia terapii, którą odbyłem podczas 12-miesięcznych zintensyfikowanych zajęć. W celi nie siedziałem po prostu odbywając wyrok, ale pracowałem nad sobą. To się dzisiaj w ogóle nie liczy, że siedziałem przez 25 lat i nie zbijałem bąków, ale jednak robiłem wszystko, by okres mojego siedzenia spędzić aktywnie pracując nad sobą? Jakoś nikt tego nie przedstawia od tej strony. Dlaczego?" - pyta Trynkiewicz.
To między innymi z jego powodu Sejm przygotował ustawę, która pozwala na przymusowe umieszczenie w ośrodkach zamkniętych osób, które odbyły zasądzoną karę, ale ich resocjalizacja się nie powiodła. Do takiego ośrodka ma trafić Trynkiewicz. Opozycja bije na alarm, gdyż obawia się, że przepisy tej ustawy go nie obejmą, gdyż dopiero 7 stycznia została ona opublikowana w Dzienniku Ustaw. Ale minister sprawiedliwości Marek Biernacki uspokaja. - Procedury, które będą decydowały o jego losie, mogą się odbywać i trwać w tym czasie, kiedy on wyjdzie z więzienia - powiedział Biernacki w TVP Info.
"Ja zostałem skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Tak mówi prawomocny wyrok i kierowanie mnie do zamkniętego ośrodka przedłuża ten okres pozbawienia wolności. Już w tym jest sprzeczność. Jest to drugi wyrok za to samo przestępstwo. Tym samym działanie prawa wstecz" - pisze w swoim liście Mariusz Trynkiewicz.
Będzie przymusowe leczenie?
PR Rzeszów informuje, że dyrekcja Zakładu Karnego w Załężu analizuje sytuację formalno-prawną Mariusza Trynkiewicza oraz wszystkich osadzonych pod kątem zastosowania zapisów ustawy o nadzorze nad groźnymi przestępcami.
Jak zapewnia oficer prasowy zakładu w Załężu, major Norbert Gaweł, jeśli dyrektor placówki podejmie decyzję o skierowaniu wniosku o izolację dla Mariusza Trynkiewicza, zrobi to w pierwszym dniu obowiązywania nowej ustawy, czyli 22 stycznia. Nie wiadomo jednak, czy przed 11 lutego Sąd Okręgowy w Rzeszowie zdąży wydać prawomocną decyzję o jego przymusowym leczeniu - w przeciwnym razie, wyjdzie on na wolność.
Jak każdy osadzony, także Mariusz Trynkiewicz ma w zakładzie karnym dostęp do radia, telewizji oraz prasy, nie może jednak korzystać z internetu. Złożył on oświadczenie, w którym nie zezwala, aby administracja zakładu wypowiadała się publicznie na jego temat, odmawia także kontaktu z mediami.
pp
REKLAMA
REKLAMA