"Żadne wybite oko, złamana ręka nie zostaną zapomniane"
Polscy dziennikarze w obronie ukraińskich kolegów. "Łamania wolności słowa w takiej skali społeczeństwo i media w demokratycznej Europie nie mogą i nie będą tolerować" - piszą w specjalnym apelu.
2014-01-28, 10:10
Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy, czyli od rozpoczęcia protestów na Ukrainie ucierpiało ponad 80 dziennikarzy. "Dochodzi tam do brutalnych pobić, uprowadzeń, rozmyślnych uszkodzeń ciała" - czytamy w apelu polskich ludzi mediów.
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
W nocy z niedzieli na poniedziałek milicjanci zaatakowali ekipę Biełastu, która relacjonowała antyrządowe protesty w Czerkasach. Operator kamery Siarhiej Marczyk ma wstrząs mózgu. Poszkodowany został też dziennikarz Biełsatu Jura Wysocki.
Praca podczas zamieszek w Kijowie wymaga od dziennikarzy specjalnego wyposażenia. Muszą mieć na sobie specjalne, odblaskowe kamizelki. Na głowach - kaski, na twarzach - maski przeciwgazowe. By odróżnić się od demonstrantów muszą nosić identyfikatory a na ubraniach - napisy, że są z mediów. A mimo to i tak byli atakowani przez funkcjonariuszy milicji i Berkutu.
REKLAMA
Pod koniec grudnia brutalnie została pobita dziennikarka śledcza, która opisywała majątki władz ukraińskich Tetiana Czornowoł. 34-letnia kobieta została zaatakowana, gdy w nocy wracała do domu. "nieznani sprawy" staranowali jej samochód. Po czym wyciągnęli dziennikarkę z auta, pobili i pozostawili w miejscu zdarzenia. Tam znaleźli ją milicjanci z drogówki, którzy przewieźli ją do szpitala. Kobieta miała wstrząśnienie mózgu, nie mogła poruszać się o własnych siłach.
"Nie pozostaniemy bierni wobec tego, co spotyka naszych kolegów na Ukrainie. Wszystkie przypadki łamania wolności mediów, przemocy fizycznej i psychicznej są rejestrowane. Żadne wybite oko, żadna złamana ręka czy zastraszona rodzina nie zostaną zapomniane. Apelujemy do wszystkich, którym leży na sercu wolność słowa, o przyłączenie się do akcji pomocy dla ukraińskich mediów" - piszą polscy redaktorzy.
REKLAMA