Pentagon i NATO ostrzegają Ukrainę: jeśli użyjecie wojska będą konsekwencje
Pakt Północnoatlantycki i ministerstwo obrony USA wezwało władze w Kijowie do zaprzestania przemocy. Grożą poważnym załamaniem stosunków jeśli armia zostanie użyta do walki z opozycją.
2014-02-20, 06:52
Posłuchaj
- Nasze relacje poważnie się załamią - oświadczył sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen.
Wcześniej gen. Breedlove zaapelował, by - przywódcy uniknęli użycia siły wojskowej przeciwko narodowi Ukrainy. Wypowiadał się po tym, gdy w Kijowie ogłoszono zmianę na stanowisku szefa sztabu generalnego sił zbrojnych. - Wzywam nowe dowództwo, by rozpoczęło z nami dialog w celu doprowadzenia sytuacji do pokojowego rozwiązania - zaapelował.
W Waszyngtonie rzecznik Pentagonu płk Steve Warren oznajmił, że każde zaangażowanie wojska do stłumienia demonstracji pociągnie za sobą konsekwencje. Zauważył, że dotąd ukraińskie siły zbrojne nie zostały wciągnięte w trwający w kraju kryzys polityczny. - Nalegamy, by pozostały z boku. Ich udział będzie miał konsekwencje dla naszych relacji obronnych - ostrzegł rzecznik Pentagonu.
Choć Ukraina nie jest nawet państwem kandydującym do NATO, to jednak współpracuje z Sojuszem Północnoatlantyckim na wielu płaszczyznach. 28 ukraińskich żołnierzy bierze udział w misji NATO w Afganistanie.
REKLAMA
W środę prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz na miejsce gen. Wołodymyra Zamany mianował szefem sztabu generalnego sił zbrojnych admirała Jurija Iljina, dotychczasowego dowódcę marynarki wojennej. Gen. Zamana został wicesekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Również w środę Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ogłosiła, że w związku z licznymi przypadkami zajmowania budynków instytucji państwowych, dokonywanych z bronią w ręku, rozpoczyna ogólnokrajową operację antyterrorystyczną. Ministerstwo obrony narodowej oświadczyło następnie, że zgodnie z obowiązującym prawem siły zbrojne mogą być zaangażowane w takiej operacji.
Wcześniej p.o. ministra obrony Pawło Łebiediew zapewniał, że armia nie będzie użyta do rozwiązania konfliktu.
Media i obserwatorzy na Ukrainie uważają, że kroki podejmowane od wtorku przez władze świadczą, że chociaż w kraju nie ogłoszono stanu wyjątkowego, faktycznie mamy już z nim do czynienia.
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
Kruchy rozejm
W środę późnym wieczorem, liderzy opozycyjnych partii wynegocjowali z przedstawicielami prezydenta Janukowycza zawieszenie broni. Uzyskali zapewnienie, że nie będzie ataku Berkutu na demonstrantów na Majdanie. Według Arsenija Jaceniuka z Batkiwszyny porozumiano się też w sprawie rozpoczęcia rozmów mających doprowadzić do stabilizacji sytuacji.
Kryzys polityczny na Ukrainie: relacja na żywo >>>
REKLAMA
Również na stronie administracji prezydenta potwierdzono informację o rozejmie i początku rozmów, które mają na celu położenie kres rozlewowi krwi. Według komunikatu, w posiedzeniu grupy roboczej oprócz opozycji i Janukowycza wzięli udział: szef administracji prezydenckiej Andrij Klujew, jego zastępca Andrij Portnow i p.o,. ministra sprawiedliwości Ołena Łukasz.
TVN24/x-news
Noc na Majdanie minęła stosunkowo spokojnie. Od czasu do czasu Berkut ścierał się z demonstrantami, ale były to krótkotrwałe potyczki. Jak co noc, na placu płonęły barykady, które miały uniemożliwić milicji przedostanie się na stronę manifestantów.
REKLAMA
Mimo rozejmu, demonstranci są przygotowani do szturmu i nie zamierzają rezygnować z protestu. Będziemy stać do samego końca - do czasu, aż władza poda się do dymisji - mówi jeden z aktywistów, Jewhen.
TVN24/x-news
Na czwartek ukraińskie władze zapowiedziały dzień żałoby narodowej z powodu ofiar zamieszek w Kijowie. Bilans starć protestujących z milicją to 26 zabitych i setki osób rannych.
REKLAMA
IAR/PAP/iz
REKLAMA