Miron Sycz: słowa Radosława Sikorskiego były niefortunne ale...
Przedstawiciel mniejszości ukraińskiej w Polsce i poseł PO przyznaje, że sposób argumentacji zastosowany przez szefa MSZ w czasie negocjacji w Kijowie nie był dobrze odebrany na Ukrainie, ale to dzięki niemu nastąpił spokój.
2014-02-24, 15:00
Posłuchaj
Przed podpisaniem porozumienia pomiędzy opozycją a prezydentem Wiktorem Janukowyczem, Radosław Sikorski strofował przeciwników władz słowami albo to poprzecie, albo będziecie mieli stan wojenny, armię i wszyscy będziecie martwi.
źródło: You Tube
- Choć słowa były nietrafione, to pamiętajmy, jaka wtedy była sytuacja - mówił Miron Sycz. Przypomniał, że jeszcze kilka godzin wcześniej strzelano do ludzi. - Minister Sikorski wiedział jak należy negocjować - zaznaczył.
Miron Sycz podziękował Polakom za niezwykłą solidarność, którą nie po raz pierwszy okazali Ukraińcom.
REKLAMA
W czyim imieniu Sikorski to mówił?
Takie pytanie postawił w niedzielę lider PiS Jarosław Kaczyński. - To bardzo daleko posunięta groźba. Pomijając kwestie metod, jakie stosuje się w dyplomacji to jest rzecz, nad którą trzeba się zastanowić - mówił prezes w telewizji Republika.
Według Jarosława Kaczyńskiego, porozumienie nie odpowiadało wyzwaniom chwili. - Być może to było o jeden most za blisko. Być może ono było już nie na ten czas. Być może po tym co się stało w krwawy czwartek trzeba było pójść o krok dalej - zastanawiał się polityk.
Kaczyński wrócił do sprawy w poniedziałek. Zarzucił Sikorskiemu, że jego działanie było miejscami obroną Wiktora Janukowycza, z użyciem ciężkich gróźb, ale skończyło się dobrze.
Dla szefa PiS jest oczywiste, że były prezydent nie miał żadnych szans w trakcie rozmów z polskim ministrem i przedstawicielami opozycji. - Analizując filmy pokazujące ewakuację siedziby pod Kijowem, musiała ona już trwać w momencie prowadzenia przez Janukowycza tych rozmów - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że były prezydent nie miał żadnych kart przetargowych, a to co się działo w trakcie spotkania było jego obroną.
REKLAMA
Dlatego też - jak uważa Kaczyński - nie można było, wbrew sugestiom Sikorskiego, załatwić sprawy ukraińskiej w rozmowach z ówczesnym prezydentem Ukrainy. Szef PiS uważa też, że Wiktor Janukowycz nie miał zamiaru zabijać wszystkich na Ukrainie.
"Łatwo krytykować z kanapy"
Szef polskiej dyplomacji broni wynegocjowanego porozumienia choć przyznaje, że liczył że będzie ono obowiązywało dłużej niż kilkanaście godzin.
Radosław Sikorski przypomniał, że trzeba pamiętać w jakich warunkach toczyły się rozmowy. - Łatwo jest krytykować z kanapy w Warszawie - mówił Sikorski. I zwrócił uwagę, że w czasie rozmów z Janukowyczem za oknami ginęli ludzie, a władza miała nadal duże możliwości represjonowania demonstrujących na Majdanie.
"Sikorski to człowiek akcji"
Skuteczność w kijowskich negocjacjach ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Francji i Polski doceniły rządy większości krajów unijnych i USA. Szczególnie dobre noty zebrał Sikorski.
REKLAMA
Belgijski dziennik "Le Soir" napisał wprost, że szef polskiego MSZ przyczynił się do uniknięcia wojny domowej na Ukrainie i podwaja to jego szanse na zastąpienie Catherine Ashton. Opisując fragment negocjacji w których Sikorski mówił o stanie wojennym, gazeta okrasiła go "człowiekiem akcji".
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
W piątek Radosław Sikorski podpisał z Wiktorem Janukowyczem i przedstawicielami opozycji porozumienie w Kijowie, które zakładało między innymi wcześniejsze wybory prezydenckie i zmianę konstytucji. Dokument zapoczątkował upadek obozu Janukowycza. Dzień później parlament odwołał prezydenta.
IAR/PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA