TK: zapis kodeksu o "mowie nienawiści" zgodny z konstytucją
Kodeksowy zapis o odpowiedzialności karnej za "nawoływanie do nienawiści" na tle rasowym, narodowym lub religijnym jest zgodny z konstytucją i realizuje unijny nakaz karania za "mowę nienawiści" - potwierdził we wtorek Trybunał Konstytucyjny.
2014-02-25, 19:42
TK badał skargę konstytucyjną mężczyzny skazanego w 2010 r. przez sąd rejonowy w Białymstoku na karę więzienia za publiczne znieważenie grupy ludności z powodu przynależności do ras innych niż "rasa biała" oraz nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych. Potem sąd II instancji złagodził wyrok, zawieszając wykonanie kary.
Niebezpieczne teksty
W sprawie chodziło o artykuły z pism wydawanych przez Leszka Bubla, w których skazany Bogdan R. aprobował treści piosenek nacjonalistycznych zespołów, m.in. z frazami "kiedy będę mógł zabijać Żydów" lub "My nie damy sobą pomiatać/Nasza duma, honor i krew/Ojczyzna Polska jest naszym domem/Nikt was tu nie chce, wynoście się".
- Opublikowane teksty niewątpliwie są oburzające, obrzydliwe i skrajne. Ale są pod ochroną wolności słowa i wolności badań naukowych - twierdziła reprezentująca skarżącego mec. Iwona Zielinko.
Utrzymywała ona, że inkryminowane teksty były w istocie fragmentami referatu i nieobronionej pracy magisterskiej studenta, którego promotor - prof. Paweł Wieczorkiewicz - zmarł, a nikt inny nie chciał podjąć się patronowania tej pracy magisterskiej. W referacie tym student - na prośbę prof. Wieczorkiewicza - miał poddać analizie teksty radykalnych zespołów muzycznych, aby zweryfikować, czy faktycznie są one niedopuszczalne. - Mój klient został skazany, a płyty tych zespołów wciąż można kupić i nikt ich nie ściga - twierdziła Zielinko.
Granica między nienawiścią a niechęcią
Jak mówiła, zaskarżone przepisy są niejasne. Cytowała pracę prof. Lecha Gardockiego, który wskazywał, że trudno odróżnić pojęcia nienawiści od niechęci - a za nakłanianie do nienawiści grozi kara pozbawienia wolności. - Przepisy karne powinny być jasne i precyzyjne - dodała.
Reprezentanci Sejmu (Stanisław Piotrowicz) i Prokuratora Generalnego (prok. Jerzy Łabuda) byli za uznaniem zaskarżonych przepisów za zgodne z konstytucją. Obaj podkreślali, że organy państwa nie uznały nigdy inkryminowanego referatu za pracę naukową.
Czym jest nawoływanie do nienawiści?
- Sądy, które skazały skarżącego, nie miały wątpliwości co do znaczenia kodeksowych zapisów - podobnie jak i prokuratorzy nie mają w tej materii wątpliwości. Jest też szerokie orzecznictwo Sądu Najwyższego na temat znaczenia pojęcia „nawoływania do nienawiści” - mówił prok. Łabuda.
TK - zgadzając się z Sejmem i Prokuratorem Generalnym - uznał za zgodny z konstytucją zapis Kodeksu karnego sankcjonujący za "nawoływanie do nienawiści" na tle rasowym, narodowościowym lub religijnym.
Jak mówił uzasadniając wyrok prezes TK Andrzej Rzepliński, w polskim prawie jest wiele przepisów, które wymagają interpretowania, ale zarazem nie naruszają konstytucyjnego nakazu określoności. Chodzi o to - wyjaśniał - aby przepisy te można było zrozumieć dzięki wykładni językowej zgodnej z naszą kulturą prawną.
- Zwrot „nawołuje do nienawiści” jest niedookreślony i nieostry - przyznał zarazem Rzepliński, powołując się na kilka komentarzy karnistów. W ocenie TK uznanie zachowania sprawcy za nawoływanie do nienawiści "wymaga zamiaru oddziaływania na psychikę innej osoby i wzbudzania u niej najsilniejszych emocji ze względu na cechy rasowe, etniczne czy wyznaniowe".
Granice wolności słowa
Zarazem TK podkreślił, że zajmuje się jedynie kontrolą konstytucyjności prawa, a nie - kontrolą konstytucyjności orzeczeń sądowych.
- Wolność słowa nie jest wolnością absolutną - podkreślił Rzepliński wskazując, że "mowa nienawiści" jest kryminalizowana przez państwa UE. Polski przepis kryminalizujący "nakłanianie do nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej" ma z przepisami europejskimi wspólne korzenie aksjologiczne - dodał.
pp/PAP
REKLAMA