Ukraina: na Krymie wciąż pozostaje kilkunastu Polaków
Kilka dni temu, w związku z zaostrzającą się sytuacją na Krymie, dyplomaci zaapelowali do Polaków o opuszczenie półwyspu.
2014-03-11, 18:43
Posłuchaj
W sobotę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że konsulat RP w Sewastopolu na Półwyspie Krymskim został ewakuowany. Jak wyjaśnił konsul generalny Wiesław Mazur, decyzję o ewakuacji podjęto z uwagi na nasilające się groźby podpalenia placówki i ataku na jej pracowników.
Dyplomaci zapewniają, że mimo ewakuacji placówki mają kontakt ze wszystkimi Polakami, którzy pozostali na miejscu. Mazur ocenia, że w tej chwili na Krymie jest kilkunastu Polaków. - Większość wyjechała. Pozostali księża i kilka Polek, których mężowie są Ukraińcami. We wtorek Krym mają opuścić zakonnice - wyjaśnia. Dyplomata dodaje, że nie ma na razie informacji o incydentach z udziałem Polaków.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podkreśla, że w razie potrzeby pomocy rodakom mogą udzielić inne polskie placówki na Ukrainie, m.in. w Doniecku, Charkowie, Łucku, Lwowie. Przypomina, że obowiązki konsulatu w Sewastopolu przejął ten w Odessie.
Przed ewakuacją konsulatu dyplomaci zabezpieczyli wszystkie dokumenty i nośniki danych. MSZ twierdzi, że jeśli sytuacja na Krymie się uspokoi, to polski konsulat będzie w stanie wznowić działalność w ciągu kilku dni.
Parlament Krymu przyjmuje deklarację o niepodległości od Ukrainy
Parlament należącej do Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu przyjął we wtorek deklarację w sprawie niepodległości popartą w głosowaniu przez 78 deputowanych w 81-osobowej izbie. Tekst deklaracji opublikowano na stronie internetowej Rady Najwyższej Autonomii.
"Jeśli narody Krymu opowiedzą się w zaplanowanym na 16 marca 2014 roku referendum za wejściem Krymu, włączając w to Autonomiczną Republikę Krymu i miasto Sewastopol, w skład Rosji, po tymże referendum Krym zostanie ogłoszony niepodległym państwem o republikańskim systemie rządów" - czytamy w deklaracji.
x-news.pl, TVN24
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
"Byście nie powtórzyli losu Abchazji"
W odpowiedzi na wydarzenia na Krymie parlament w Kijowie zażądał od Rady Najwyższej Autonomii anulowania niedzielnego referendum. Rada Najwyższa Ukrainy uznała, że referendum w obecnym kształcie jest sprzeczne z konstytucją Ukrainy. W rezolucji w tej sprawie deputowani ukraińskiego parlamentu podkreślili, że parlament Krymu nie posiada pełnomocnictw do prowadzenia polityki zagranicznej.
REKLAMA
Premier Ukrainy ostrzegł wcześniej, że wyniki referendum nie zostaną uznane na arenie międzynarodowej, a władze Krymu nazwał "grupą bandytów, którzy bezprawnie przejęli władzę na półwyspie i mają poparcie rosyjskich wojskowych". Arsenij Jaceniuk powtórzył, że władze w Kijowie gotowe są do dialogu ma temat rozwiązania konfliktu na Krymie, jednak - jak podkreślił - nikt nie będzie "prowadził go pod lufami karabinów i rosyjskich czołgów".
Premier uprzedził mieszkańców Krymu, by nie powtórzyli losu, który spotkał zajętą przez Rosjan gruzińską Abchazję. - Ludzie nie mają tam ani wypłat, ani pracy, ani bezpieczeństwa. Nie mówię już o tym, że zapomnieli, jak wyglądają turyści. Mają za to bandy przestępcze, zrujnowane sanatoria, handel bronią i narkotykami. Właśnie takiego losu chcą dla Krymu zielone ludki, które rozjeżdżają się dziś w liczbie 18 tys. osób po terytorium Krymu - powiedział.
W sobotę ukraiński minister obrony Ihor Teniuch poinformował, że Rosja skoncentrowała na Krymie 18 tys. żołnierzy. Zgodnie z umowami dwustronnymi Rosja może mieć na Ukrainie tylko 12,5 tys. wojskowych.
Trwające do dziś protesty na Ukrainie wybuchły w listopadzie 2013 roku, gdy rząd Mykoły Azarowa [podał się do dymisji] wstrzymał przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA