Zwycięstwo internautów. Turcja odblokowuje Twittera
W Turcji będzie znów można korzystać z Twittera. Władze zniosły zakaz używania tego serwisu, wprowadzony po tym, jak pojawiły się na nim oskarżenia ich przedstawicieli o korupcję.
2014-04-03, 17:40
Zakaz został w środę uznany za niezgodny z prawem przez Sąd Konstytucyjny. Orzekł on,  że zakaz jest złamaniem zasady wolności wypowiedzi.
 Instytucja nadzorująca w Turcji rynek internetowy, TIB, usunęła ze  swojej strony sądowy zakaz używania Twittera i poinformowała o tym  dostawców usług internetowych. Dostęp do Twittera zostanie  prawdopodobnie przywrócony za kilka godzin.
Od początku   lutego na Youtube regularnie pojawiają się nagrania   sugerujące   korupcyjne powiązania członków rządu i szkodzące   wizerunkowi gabinetu premiera Recepa Tayyipa Erdogana.  Rozmowy te były   następnie rozpowszechniane na  Twitterze. 
Aby  uniemożliwić   propagowanie nagrań, 20 marca urząd  telekomunikacyjny  zablokował   Twittera. Zrobił to na polecenie sądu,  po tym gdy wpłynęły  do niego   skargi obywateli, którzy skarżyli się,  że narusza się tam ich    prywatność. Decyzję zaskarżyła opozycja  parlamentarna i kilka    organizacji pozarządowych. Blokada wywołała  lawinę krytyki na całym    świecie.
Tydzień temu sąd administracyjny w Ankarze nakazał odblokowanie dostępu do Twittera. Jednak do odblokowania dotychczas nie doszło.
Blokada Youtube'a
W zeszłym tygodniu w kilka godzin po opublikowaniu w Internecie dźwiękowego zapisu rozmowy przedstawicieli rządu, wojska i wywiadu, zarządzono także blokadę serwisu Youtube.
W  czwartek na anonimowym koncie na Youtube pojawiło się niekorzystne   dla tureckiego rządu nagranie audio, w którym czterech   wysokich  rangą  przedstawicieli władz, w tym szef wywiadu Hakan Fidan i    minister  spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu, rozmawiają o ewentualnej    operacji  wojskowej w północnej Syrii, na terenach będących pod  kontrolą    islamistów. 
Agencje piszą, że nie są w stanie zweryfikować autentyczności tej rozmowy.
W nagraniu Fidan mówi o wysłaniu do Syrii "czterech mężczyzn, którzy wystrzeliliby osiem pocisków na nieużytki".  
Według     tureckiego MSZ nagranie było "częściowo zmanipulowane". W  komunikacie    resort nazwał je "niezawistnym atakiem" na bezpieczeństwo  narodowe i    zapowiedział, że jego autorzy zostaną surowo ukarani.
Rząd kontra media społecznościowe
W opinii szefa rządu portale społecznościowe są wykorzystywane przez przeciwników politycznych do ataków na władze w Ankarze.
O publikowanie "sfabrykowanych" nagrań audio Erdogan oskarżył mieszkającego w USA charyzmatycznego kaznodzieję muzułmańskiego Fethullaha Gulena. Ten były sojusznik premiera Turcji nie zgadza się z oskarżeniami i zapewnia, że nie miał z publikacją nagrań nic wspólnego. Zapewnia też, że nie wykorzystuje sieci do wywierania wpływu na turecką politykę.
Szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu ocenił, że opublikowanie   rozmowy można  odczytywać jako "wypowiedzenie wojny Turcji". - Przeciwko   Turcji, naszemu  krajowi i czcigodnemu narodowi, przeprowadzono   cyberatak. To jest jasne  wypowiedzenie wojny państwu tureckiemu i   naszemu narodowi - powiedział  Davutoglu w Konyi na południu kraju.
Źródła   rządowe  poinformowały, że w Turcji zablokowany może zostać też dostęp   do innych  mediów społecznościowych, jeśli ich użytkownicy będą   umieszczać tam  nagrania lub dokumenty, które zagrażają bezpieczeństwu   narodowemu.
Działania  Ankary skrytykowała unijna komisarz ds. agendy   cyfrowej Neelie Kroes.  Zablokowanie Youtube'a nazwała "kolejnym   desperackim i przygnębiającym  krokiem" władz Turcji. - Pragnę wyrazić   poparcie dla wszystkich  zwolenników prawdziwej wolności i demokracji.   My w Europie jesteśmy za  wolnym internetem i wolnością wypowiedzi w   sieci - napisała komisarz na  Twitterze.
PAP, IAR, bk