Zamach po wyborach w Afganistanie. Nie żyją trzy osoby
Sobotnie wybory prezydenckie w Afganistanie przebiegały, mimo wcześniejszych pogróżek talibów. Dzień później doszło jednak do zamachu na konwój przewożący karty z głosami.
2014-04-06, 18:41
Posłuchaj
W północnym Afganistanie eksplozja ładunku wybuchowego, ukrytego przy drodze, zabiła trzy osoby.
Zabici zostali dwaj członkoeiwe lokalnej komisji wyborczej i policjant.
Spłonęło osiem urn wypełnionych głosami. W sobotę Afgańczycy, przy zmożonych środkach bezpieczeństwa, wybierali prezydenta.
Do zamachu doszło w prowincji Kunduz. Pojazd przewoził karty z lokalu do miejscowej komisji, gdzie miały być przeliczone. Ofiary śmiertelne to członek komisji wyborczej, policjant i kierowca. Władze oficjalnie potwierdziły informację o ataku. Wszystko wskazuje na to, że przeprowadzili go talibowie.
REKLAMA
W czasie wyborów w starciach sił zbrojnych z bojownikami na terenie całego Afganistanu zginęło 176 talibów, a 75 odniosło rany - podało w niedzielę afgańskie MSW. W potyczkach tych życie straciło również czterech cywilów i 12 policjantów. Skonfiskowano też około setki min.
W całym kraju trwa teraz liczenie głosów. Wyniki pierwszej tury będą znane 24 kwietnia, a ewentualna druga tura odbędzie się 28 maja.
Afgańczycy wybierali następcę Hamida Karzaja, który po 13 latach ustępuje z urzędu. Faworytami głosowania są kandydaci związani z odchodzącym prezydentem, a wszystko wskazuje na to, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie druga tura pod koniec maja.
REKLAMA
ENEX/x-news
Władze mówią o sukcesie wyborów. Mimo pogróżek talibów i złej pogody, w głosowaniu wzięło udział 7 milionów osób, sposóród 12 milionów uprawnionych, czyli dwa razy więcej niż przed pięcioma laty. W kolejkach do urn ustawiało się wiele kobiet. - Wiem, że talibowie nam grozili, ale mogłyśmy albo zostać w domach i na zawsze zostać niewolnicami albo walczyć. Wybrałyśmy tę drugą opcję - mówi jedna z kobiet z Kabulu.
Afgańczykom pogratulowali już m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych i szef NATO. Również afgańscy parlamentarzyści są zadowoleni z historycznego głosowania. - Historia czekała na tę chwilę. To pierwszy raz, kiedy władza w naszym kraju jest przekazywana w sposób demokratyczny - podkreśla parlamentarzystka Farkunda Naderi.
W niektórych lokalach frekwencja była tak duża, że zabrakło kart do głosowania. Afgańska komisja wyborcza otrzymała w sumie 162 skargi na oszustwa wyborcze. 10 procent lokali nie zostało otwartych, bo obawiano się o bezpieczeństwo głosujących.
Porządku pilnowało 400 tysięcy afgańskich policjantów i żołnierzy. Wojska NATO pozostawały w tym czasie w bazach.
Nowy afgański prezydent będzie musiał uporać się z korupcją, prowadzić negocjacje pokojowe z talibami i zdecydować, czy podpisze umowę o współpracy w bezpieczeństwie z Amerykanami. Od tego zależy, czy wojska NATO pozostaną w Afganistanie po 2014 roku.
IAR, bk
REKLAMA
REKLAMA