Rosjanie upominają się o wolność słowa
Od 3 do 4 tysięcy mieszkańców Moskwy wzięło udział w "marszu prawdy". Wiec, który odbył się w centrum rosyjskiej stolicy Rosji, był poświęcony wolności słowa i niezależności mediów.
2014-04-13, 17:48
Posłuchaj
Na wiecu wystąpili dziennikarze, artyści, naukowcy i obrońcy praw człowieka. Wszyscy podkreślali, że państwowe media stały się narzędziem propagandy Kremla. Przekonywali, że autorzy artykułów i programów publicystycznych, którzy posługują się kłamstwami, powinni zostać publicznie osądzeni i potępieni.
Skrytykowali władze Rosji za gloryfikowanie stalinizmu. - Współcześnie nie wiadomo, dlaczego prawda niewiele kosztuje, a ogromne pieniądze zarobić można na kłamstwie. Dlatego uczciwi dziennikarze zarabiają tak mało, ale wciąż będą głosić prawdę - mówili ze sceny dziennikarze lokalnych mediów.
Demonstranci nazwali kłamstwami wszystkie doniesienia o tym, że Ukraińcy chcą przyłączyć się do Rosji. Podkreślili, że władze i posłuszni im dziennikarze kłamią nawet w tej chwili, gdy na Ukrainie trwa prawdziwa wojna.
Manifestacja odbyła się na Prospekcie Andrieja Sacharowa w centrum Moskwy,.
Zebrani przyznali antypremie dziennikarzom najbardziej "zasłużonym" w propagowaniu imperialnej polityki Rosji. W kilku nominacjach zwyciężył komentator telewizji państwowej Rossija i dyrektor generalny państwowej agencji informacyjnej Rossija Siegodnia Dmitrij Kisielow.
Kisielow, główny propagandzista Kremla, wcześniej znalazł się wśród rosyjskich osobistości oficjalnych objętych sankcjami wizowymi i finansowymi Unii Europejskiej za wspieranie agresji Rosji przeciwko Ukrainie.
Niektórzy z protestujących trzymali w rękach flagi państwowe Ukrainy; skandowali "Chwała Ukrainie!".
Organizatorzy - m.in. ruch Solidarność, Republikańska Partia Rosji - Parnas, Partia Postępu i Partia 5 Grudnia - otrzymali zgodę władz Moskwy na niedzielną manifestację. Policja nie interweniowała.
REKLAMA
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach
IAR/PAP/asop
REKLAMA