Kościół w Jasienicy zamknięty. Mocne słowa arcybiskupa Hosera

2014-04-24, 00:03

Kościół w Jasienicy zamknięty. Mocne słowa arcybiskupa Hosera
Arcybiskup zapewnił, że spór między nim a ks. Lemańskim nie jest konfliktem osobistym. Foto: PAP/Grzegorz Jakubowski

Biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser mówił podczas środowego spotkania z dziennikarzami, co musi się stać, aby kościół w Jasienicy został ponownie otwarty. W Niedzielę Palmową doszło tam do przepychanek.

W ubiegły wtorek Kuria Warszawsko-Praska poinformowała o zamknięciu kościoła, którego proboszczem do lipca 2013 roku był ks. Wojciech Lemański, usunięty przez abp. Hosera z urzędu proboszcza m.in. za "brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu". Duchowny mógł jednak nadal odprawiać w parafii jedną mszę w tygodniu; niedawny dekret ordynariusza zakazał mu dalszego sprawowania w Jasienicy eucharystii.

Pytany o to, co musi się stać, by kościół został ponownie otwarty, arcybiskup powiedział, że jednym z warunków jest pojednanie się parafian. - Nie możemy do wspólnego stołu eucharystycznego prowadzić ludzi, którzy żyją jak pies z kotem (...). Ta zgoda musi być - powiedział. Drugim wskazanym przez niego warunkiem jest "przynajmniej moralna pewność, że nie będzie dalszych siłowych prób w stosunku do kościoła parafialnego".

Biskup warszawsko-praski ocenił, że w parafii w Jasienicy są dwa zwalczające się stronnictwa, przy czym zwolennicy ks. Lemańskiego są bardzo aktywni i - w wielu przypadkach - agresywni. Jak powiedział, "grupa ks. Lemańskiego od lipca ub.r. organizowała równoległą działalność duszpasterską", np. rozprowadzając opłatki za pośrednictwem zakładu fryzjerskiego.

Hierarcha zapewnił, że spór między nim a byłym proboszczem nie jest konfliktem osobistym, a sporem "o bardzo poważne pryncypia i w ogóle wizję Kościoła". - Trudność polega na tym, że ja, jako przełożony kościelny księdza, nie mogę publicznie mówić o ciemnej stronie jego działalności - dodał.

Źródło: TVN24/x-news

Arcybiskup tłumaczył też powody swojej decyzji o zamknięciu kościoła. - Po tych awanturach w Niedzielę Palmową nie mogłem ryzykować, że w najświętsze dni znów będą uprawiane awantury i przepychanki. I to musiało działać otrzeźwiająco. Trzeba było wstrząsnąć sumieniami tych ludzi. I tak się robi - żeby sobie uświadomić, że żarty się skończyły - powiedział.

Jak podkreślił, zwolennicy ks. Lemańskiego byli w Niedzielę Palmową przygotowani do blokady kościoła i istniała możliwość jego okupacji. Sytuację tę porównał do zajęcia paryskiego kościoła Saint Nicolas du Chardonnet przez lefebrystów w 1977 r.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

PAP/aj

Polecane

Wróć do strony głównej