Ekspert: wybory na Ukrainie porażką separatystów

2014-05-26, 10:55

Ekspert: wybory na Ukrainie porażką separatystów
Liczenie głosów w Kijowie po wyborach . Foto: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Ukraińscy wyborcy mogli zagłosować na Petro Poroszenkę ze względów taktycznych, a nie dlatego że im odpowiada - mówi Andrew Wilson, ekspert Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR) i autor książki "The Ukraine Crisis".

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

- Brak rozstrzygnięcia w pierwszej turze oznaczałby kolejne trzy tygodnie destabilizacji. (Jednak dzięki wygranej Poroszenki w pierwszej turze) ewentualne dalsze, powyborcze wystąpienia separatystów będą miały mniejszy polityczny wpływ niż w sytuacji, gdyby niezbędna była druga tura wyborów. W tym sensie wybory są porażką separatystów - tłumaczy.
Jego zdaniem drugim powodem, dla którego wyborcy przyłączyli się do kandydata rokującego największe nadzieje na zwycięstwo, była świadomość, że walka poprzedzająca drugą rundę wyborów byłaby bezpardonowa.
Wilson sądzi, że z uwagi na wysoką frekwencję wyborom trudno będzie odmówić prawomocności, co zwiększa presję na Moskwę, by je uznała. Z drugiej strony we wschodniej Ukrainie wynik wyborów może zostać odczytany jako kolejny przejaw politycznego umacniania się zachodniej części kraju kosztem wschodu.

Nowy prezydent

W odróżnieniu od odsuniętego od władzy w lutym prezydenta Wiktora Janukowycza "nowy prezydent reprezentuje zachodnią Ukrainę, a po usunięciu z rządu Partii Regionów, cieszącej się dużymi wpływami we wschodniej części kraju, jego baza do rządzenia jest wąska" - wskazuje.
- Poroszenko uchodził za najbardziej proeuropejskiego kandydata, ale jest jednym z oligarchów. Kontroluje zakłady cukiernicze Roszen, stację telewizyjną i kilka przemysłowych zakładów produkcyjnych - przypomina Wilson.
- Jego dorobek w rządzie jest nierówny. Był jednym ze sprawców napięć, które doprowadziły do upadku pierwszego rządu wyłonionego po pomarańczowej rewolucji w 2005 r. Jako minister spraw zagranicznych (w latach 2009-10) był mniej kontrowersyjny, ale nie może poszczycić się żadnym szczególnym osiągnięciem. W odróżnieniu od innych oligarchów stosunkowo wcześnie opowiedział się po stronie Majdanu - dodaje.
Wilson nie wyklucza, że współpraca nowego prezydenta z parlamentem okaże się trudna, choćby ze względu na konstytucyjne ograniczenia władzy prezydenckiej. W konsekwencji Poroszenko może jego zdaniem dążyć do rozpisania przedterminowych wyborów, a także utworzenia własnej partii politycznej.
Brytyjski ekspert uważa, że na zbuntowanym wschodzie Ukrainy Poroszenko może chcieć zmniejszyć zasięg ruchu separatystycznego, ale bez zmasowanego użycia siły. Inną możliwością jest np. wykorzystanie instrumentów finansowego nacisku wobec rzeczywistych i domniemanych interesów klanu Janukowycza.
- Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy Poroszenkę uzna Moskwa. Jeśli tak się stanie, to Putin niewątpliwie zrobi to z własnych, egoistycznych przesłanek. Początkowo rosyjski prezydent może przyjąć postawę wyczekującą, a później poddać Poroszenkę testowi. Jeśli Putin przegra w sensie politycznym, może sięgnąć po narzędzia nacisku gospodarczego - twierdzi.

Porażka środowiska Janukowycza i nacjonalistów

Według niego główna rywalka Poroszenki w wyborach prezydenckich, Julia Tymoszenko, startowała w wyborach, by nie wypaść z politycznego obiegu. Była premier wciąż dysponuje "mocną kartą przetargową" - jej partia jest liczącą się siłą w parlamencie, ma układy z zakulisowymi postaciami dawnego reżimu, a jej styl uprawiania polityki cechuje populizm - przypomina Wilson.
Za ważny aspekt wyborów uznaje brytyjski ekspert także to, że kandydaci nacjonalistyczni - Ołeh Tiahnybok z partii Swoboda oraz Dmytro Jarosz z Prawego Sektora - których Moskwa oskarża o inspirowanie "przewrotu" przeciwko Janukowyczowi, osiągnęli w wyborach słaby wynik. Nieco lepiej wypadł lider Partii Radykalnej Ołeh Laszko.

 

PAP/agkm

''

Polecane

Wróć do strony głównej