Premier Tusk wrócił do szkoły w Gorzowie. "Nie popadajcie w negację"
- Niezależnie od tego kto, ile w życiu napotykacie barier, jakie przeżywacie kłopoty, to generalnie ocena tego, co dzieje się w Polsce w ciągu tych 25 lat wolności, także w ciągu tych ostatnich siedmiu lat, kiedy ja odpowiadam za pracę polskiego rządu, nie powinna was popychać w stronę czarnego pesymizmu czy negacji - apelował premier Donald Tusk.
2014-05-28, 23:21
Premier Donald Tusk spotkał się z licealistami z Gorzowa Wielkopolskiego. Uczniowie pytali go między innymi o niską frekwencję w wyborach,  zwłaszcza wśród młodych.    
 Szef rządu podkreślił, że zdaje sobie  sprawę, iż młodym ludziom jest ciężko znaleźć dobrą pracę, że myślą o  migracji zarobkowej. Jednak, jego zdaniem, nie jest tak, że młodzi mają  więcej powodów do frustracji od Polaków w innym wieku. - Nie  miałem takiego wrażenia, ani po tym króciuteńkim spotkaniu tu w Gorzowie przed wyborami, czy w czasie setek innych moich spotkań, że młodzi  Polacy, mają powody do irytacji czy frustracji, albo żeby mieli ich  wyraźnie więcej niż Polacy w średnim wieku, czy Polacy w wieku starszym  - mówił Tusk.   
 Dodał, że "każdy ma swoją motywację idąc lub nie idąc na wybory". - Logika tutaj jest chyba bezdyskusyjna: jeśli nie mam wielkiej  żądzy zmiany, jakiejś bardzo poważnej, negatywnej emocji, to raczej nie  idę na wybory. Bo jeśli, przepraszam za kolokwializm, chcę dowalić  rządzącym, to na pewno nie poprzez pozostanie w domu, tylko poprzez  pójście i wybranie kogokolwiek, kto jest przeciwko rządzącym - zauważył  Tusk.   
 Jego zdaniem dowodem tej tezy jest wysoka frekwencja  podczas wyborów prezydenckich na Ukrainie, gdzie nie ma wątpliwości, że  obywatele stracili zaufanie do elit politycznych.   
 - Nie sądzę, by frekwencja w Polsce była jakimś szczególnym znakiem niechęci, czy  odrzucenia państwa polskiego i polityków. Jest raczej znakiem  szczególnym Polski w ogóle, jako takiej - dodał. Przypomniał,  że po upadku komunizmu w wolnych wyborach 4 czerwca wzięło udział  niewiele ponad 50 proc. Polaków, a w RPA po upadku apartheidu frekwencja  wyniosła aż 93 proc.   
 Premier nawiązał także do swojej wizyty w  Gorzowie sprzed kilku dni. Idąc spóźniony na spotkanie z przedstawicielami lokalnych  organizacji pozarządowych, szef rządu przystanął na chwilę przy grupie młodych  ludzi. Uczennica II LO Maria Sokołowska zapytała go "dlaczego  udaje patriotę, a jest zdrajcą Polski". Tusk odparł jedynie: "widzę, że  masz poczucie humoru" i wszedł na spotkanie. Sprawa odbiła się echem w  mediach.   
 
- Jeśli ktoś się poczuł dotknięty, bo to też znalazłem w  necie, moim zachowaniem na bulwarze, kiedy powiedziałem do koleżanki, że  ma moim zdaniem poczucie humoru, to wydaje mi się, że moja reakcja była  całkiem do zniesienia, jak na treść pytania, jakie pod moim adresem  padło. Ale mamy różne poziomy wrażliwości, więc jeśli kogoś dotknąłem  taką odpowiedzią, to niech nie czuje się urażony - powiedział .   
 Jak zaznaczył, nie wiedział, że młodzi ludzie będą  czekali z pytaniami na bulwarze. Tłumaczył, że był spóźniony i nie miał  czasu na dłuższą rozmowę. Dodał, że nie prosi i nie oczekuje, aby ktoś  przygotowywał dla niego pytania. Zachęcał licealistów do zadawania  własnych, nawet nieprzyjemnych dla niego pytań.   
 Spotkanie w II LO  odbyło się w ramach prowadzonego w tej szkole programu "Dotyk  Historii", na który składa się cykl debat z udziałem znanych ludzi  świata polityki. Dziennikarze nie mogli tym razem być na całym  spotkaniu, a jedynie podczas kilkunastu minut, kiedy to premier zdążył  odpowiedzieć na dwa pytania z sali zadane przez moderatora - jednego z  uczniów ogólniaka.
PAP/asop