Kurski kontra Ziobro? Powyborcze rozrachunki w Solidarnej Polsce
W wewnątrzpartyjnych rozmowach Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski obwiniają się nawzajem o wyborczą porażkę - pisze "Wprost" i zastanawia się - czy SP przestanie istnieć.
2014-06-02, 22:23
Wybory do Parlamentu Europejskiego nie zakończyły się dobrze dla Solidarnej Polski. Partia nie przekroczyła progu wyborczego. - Kiedy nie były jeszcze znane wyniki indywidualne, Kurski był pewny przynajmniej indywidualnego wysokiego wyniku. W czasie wieczoru wyborczego jego współpracownicy zaczęli kwestionować przywództwo Ziobry - czytamy w tygodniku. - Popili trochę i poszło. Że to Kura powinien być liderem, że to on robił kampanię, a Ziobro nie ma jaj - mówi w rozmowie z "Wprost" jeden z polityków Solidarnej Polski.
Jak opisuje gazeta sytuacja zmieniła się, gdy okazało się, że Jacek Kurski uzyskał w Warszawie 9 tysięcy głosów. - Na kampanię wydał ogromne pieniądze, oplakatował całe miasto, brylował w mediach, i co? Okazało się, że Kurski to obciążenie. Dostał czerwoną kartkę za całokształt - podkreśla rozmówca tygodnika.
Według niektórych polityków Solidarnej Polski Kurski powinien teraz ograniczyć swoją medialną aktywność i zająć się odbudową wizerunku - pisze "Wprost". Sam zainteresowany może mieć jednak inne plany. Zwłaszcza że zupełnie inaczej widzi przyczyny swojej porażki. - Wynik byłby lepszy gdyby nie kardynalne błędy popełnione w kampanii. (…) Inwestycja w Tomasza Adamka, za którego musieliśmy świecić oczami i nieszczęsne oświadczenie, że planujemy koalicję z PiS. Te błędy nas dużo kosztowały - zaznacza.
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - serwis specjalny >>>
REKLAMA
"Wprost"/aj
REKLAMA