Ukraina walczy o wschód. ”Druga strona nie myślała o pokoju"
Ukraińskie siły zbrojne zaczęły akcję na wschodzie kraju – informują media. Ekspert Dmytro Tymczuk chwali decyzję o nieprzedłużaniu rozejmu. Jak podkreśla, bojówki wspierane przez Rosję przerwę w walce wykorzystywały, by się lepiej przygotować, łamały zawieszenie broni.
2014-07-01, 11:07
Posłuchaj
Kryzys na Ukrainie - serwis specjalny >>>
Ukraińska armia rozpoczęła aktywne działania na wschodzie. Według informacji korespondenta Polskiego Radia z Kijowa, jeszcze w poniedziałek wieczorem, przed ogłoszeniem decyzji prezydenta o nie przedłużaniu zawieszenia broni, koncentrowano duże siły przy granicy obwodów charkowskiego i donieckiego.
Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk poinformował, że separatyści są ostrzeliwani przez artylerię i lotnictwo. Według niego, aktywność grup bojówkarzy jest mała. Snajperzy ostrzelali wojsko koło miejscowości Tarany. Jeden żołnierz został ranny.
Zdaniem Dmytra Tymczuka, prezydent Petro Poroszenko podjął słuszną decyzję wznawiając operację antyterrorystyczną. Każdy dzień zawieszenia broni przynosił korzyści separatystom: otrzymywali oni wsparcie materialne i osobowe z Rosji, mieli także unikalną możliwość przygotowania swoich grup.
REKLAMA
Przedłużenie zawieszenia broni pozwoliłoby separatystom wzmocnić swoje zdolności bojowe. - W pełni przekonaliśmy się, że oni w ogóle nie myśleli o dialogu pokojowym. Mieliśmy ponad sto napadów terrorystów i 27 naszych zabitych naszych chłopców - to jest pokój w wersji Putina i jego wasali - napisał Dmytro Tymczuk w jednym z portali społecznościowych.
Zawieszenie broni zostało ogłoszone przez ukraińskiego szefa państwa w piątek, 20 czerwca. Choć kilka dni później, w poniedziałek, podobną decyzję podjęli separatyści, to i tak bojówkarze go nie przestrzegali. Prezydent Petro Poroszenko postanowił zatem nie przedłużać zawieszenia broni i powrócić do aktywnych działań na froncie.
IAR/agkm
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA