Drakońskie kary za wycinkę drzew bez zezwolenia są niekonstytucyjne
Tak orzekł Trybunał Konstytucyjny, który badał zasady wymierzania kar pieniężnych za wycinkę bez zezwolenia drzew z własnej działki.
2014-07-01, 19:40
Zdaniem Trybunału niezgodne z ustawą zasadniczą jest to, że przepisy nie przewidują zmniejszania kar w szczególnych sytuacjach.
TK uznał za niekonstytucyjne przepisy ustawy o ochronie przyrody, przewidujące obligatoryjne wymierzanie przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta administracyjnej kary pieniężnej dla właściciela nieruchomości za usunięcie z niej drzew lub krzewów bez zezwolenia. Kara jest wymierzana w wysokości trzykrotnej opłaty za usuwanie drzew lub krzewów, bez możliwości jej zmniejszania lub odstąpienia od niej.
Przepisy uznane za niekonstytucyjne stracą moc obowiązującą po 18 miesiącach.
Trybunał wydał taki wyrok po rozpatrzeniu pięciu skarg konstytucyjnych kilku osób ukaranych m.in. za wycięcie drzew obumarłych, które stwarzały zagrożenia. Niektórym wymierzono 150 tys. zł kary.
Prokurator Generalny i RPO wnosili o uznanie niekonstytucyjności przepisów, bo; jak podkreślili, kary są drakońskie, wymierzane automatycznie i bez miarkowania. Zapisów bronił Sejm.
Pięcioosobowy skład TK (przy jednym zdaniu odrębnym) przyznał rację skarżącym co do ich zarzutów sztywnego charakteru kar, wymierzanych bez względu na okoliczności czynu.
Jak mówiła sędzia-sprawozdawca Teresa Liszcz, cały mechanizm z ustawy jest dobrym środkiem ochrony zadrzewień, (...) ale nie spełnia on jednak wymogów proporcjonalności, ze względu na skalę represyjności wysokiej wymierzanej kary. - Mogą być one sankcją nieproporcjonalną do uszczerbku w środowisku; w wyjątkowych sytuacjach mogą też doprowadzić sprawcę do ruiny finansowej - dodała sędzia Liszcz.
Zdaniem TK przepisy nie uwzględniają też sytuacji, gdy uszkodzone drzewa zagrażają bezpieczeństwu.
TK odroczył utratę mocy tych przepisów na 18 miesięcy, bo inaczej powstałaby luka prawna i nie byłoby podstaw do żadnych kar.
REKLAMA
Zarzuty wobec dotchczasowej ustawy
Przedstawiciele skarżących mówili w TK, że w jednym z przypadków ścięto zagrażającą bezpieczeństwu ludzi oraz linii telefonicznej spróchniałą wierzbę, pozostawiając jej pień. Po kilku latach drzewo odrosło i dziś ma 3,5 m wysokości. - Czy jakieś dobro zatem naruszono? - pytał pełnomocnik skarżących Andrzej Szypuła. Według niego przepis to relikt PRL.
Wiceprokurator generalny Robert Hernand napisał do TK, że przepis jest niezgodny z konstytucją, bo nie uwzględnia usprawiedliwionych i niezależnych od posiadacza nieruchomości, uwarunkowań usunięcia drzewa. Zdaniem prokuratora Hernanda kara nie może być sztywna i automatycznie wymierzana, często w drakońskiej wysokości, bez względu na okoliczności sprawy.
Według prokuratury wysokie kary mogą wywołać skutki sprzeczne z celem ustawy, np. powodowania obumierania drzew lub nakłaniania innej osoby do ich wycięcia. Zdaniem prokuratury wiele wymierzonych kar jest nie do ściągnięcia.
Zastępca RPO Stanisław Trociuk pisał do TK, że przepisy są niezgodne z konstytucją, bo przewidują obligatoryjną karę bez uwzględnienia usprawiedliwionych okoliczności niezależnych od właściciela. -Konieczność zapłacenia administracyjnej kary pieniężnej wiązać się będzie nie tylko z zagrożeniem egzystencji właściciela nieruchomości, lecz może spowodować utratę prawa własności w wyniku wszczęcia postępowania egzekucyjnego i zlicytowania nieruchomości na poczet zobowiązania - dodał.
Marszałek Sejmu broniła drakońskich przepisów
Natomiast marszałek Sejmu Ewa Kopacz wnosiła o uznanie zapisów za zgodne z konstytucją. Jej zdaniem celem kary jest ochrona interesu publicznego i dlatego okoliczności zdarzenia jej zdaniem "nie mogą być brane pod uwagę przy określaniu wymiaru kary". Kopacz uznała, że jednolita wysokość kary służy ochronie zadrzewień, gdyż skutecznie zniechęca do samowoli w usuwaniu drzew. Martwe drzewa są źródłem pożywienia i siedliskiem dla wielu zwierząt i owadów - utrzymuje Ewa Kopacz.
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
REKLAMA
mc
REKLAMA