Bohater z Topolowa. Były strażak ratował ofiary katastrofy pod Częstochową
Jedyna osoba, która przeżyła katastrofę samolotu pod Częstochową, życie zawdzięcza panu Zdzisławowi, który mieszka nieopodal miejsca tragedii. Próbował on ratować także inne ofiary.
2014-07-06, 21:41
Gdy jednostki straży pożarnej przybyły na miejsce tragicznego wypadku, w którym śmierć poniosło 11 osób, wrak samolotu palił się. W chwili przyjazdu strażaków na miejsce poza samolotem znajdowały się trzy osoby, które zdołał wyciągnąć z wraku mieszkający w pobliżu były strażak, pan Zdzisław.
- Z tych trzech wyciągniętych osób jedna przeżyła i to na pewno jest jego zasługa - akcentował rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik.
Pan Zdzisław relacjonuje, że gdy przystąpił do ratowania ofiar, samolot już płonął, ale ogień nie był jeszcze bardzo silny.
TVN24/x-news
REKLAMA
- Widziałem płonący samolot i skoczka spadochronowego wyrzuconego przez okno, zaplątanego w koło. To była pierwsza osoba, którą uratowałem. Ta osoba była już na zewnątrz, wisiała na korpusie samolotu, co utrudniało ratunek, bo linki były wewnątrz samolotu. Był problem z odpięciem go od uprzęży - relacjonował akcję ratunkową.
Jak wspomina, mężczyzna był przytomny. Pan Zdzisław, który obecnie jest strażakiem ochotniczym, odciągnął 40-latka na bezpieczną odległość i wrócił, by ratować kolejne osoby. Druga osoba, którą strażakowi udało się wynieść, już nie żyła.
Trzecia osoba żyła, gdy uczestnicy akcji odciągali ją na bok, ale niedługo później zmarła.
- Była jeszcze osoba, która była wewnątrz, próbowaliśmy ją ratować, ale eksplozje, temperatura, dym sprawiły, że nie dało się. Miałem tę osobę w rękach, trzymałem ją, ale musiałem odstąpić, bo w tym przypadku ja też bym się spalił przy tej eksplozji - wspomina były strażak.
REKLAMA
Pan Zdzisław mieszka niedaleko miejsca katastrofy.
Jedynego uratowanego mężczyznę, który jest w stanie ciężkim, przewieziono do szpitala w Częstochowie.
Rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie Beata Marciniak powiedziała, że uratowany został 40-latek. Cały czas był przytomny, utrzymywał kontakt z personelem. Ma urazy m.in. złamanie ręki, złamanie żeber, uszkodzenie kręgosłupa na odcinku lędźwiowym, a także stłuczenie płuc. - Stan pacjenta rannego w wypadku lotniczym pod Częstochową poprawia się - poinformowała Beata Marciniak. 40-letni mężczyzna jest wydolny krążeniowo i oddechowo. - Po porannym obchodzie zapadła decyzja, że pacjent pozostanie na razie na oddziale intensywnej opieki medycznej - wymaga bowiem intensywnego monitorowania obrażeń - relacjonowała Marciniak. Z nieoficjalnych informacji źródeł zbliżonych do służb ratowniczych wynika, że uratowany mężczyzna prawdopodobnie jest m.in. skoczkiem spadochronowym i kaskaderem.
REKLAMA
TVN24/x-news
Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną wypadku. Na miejsce udali się eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Według nich, wiele wskazuje na to, że przyczyną katastrofy mogła być awaria silnika samolotu.
Katastrofa samolotu pod Częstochową. Jest śledztwo prokuratury >>>
Zarówno strażacy jak i eksperci podkreślają, że to najtragiczniejsza katastrofa samolotu cywilnego, do której doszło w Polsce od wielu lat. 13 listopada 2011 r. w lesie w dzielnicy Miasteczka Śląskiego - Żyglinie, kilka kilometrów od drogi startowej portu lotniczego Katowice w Pyrzowicach rozbił się samolot Cirrus SR22, zginęły wszystkie wówczas cztery osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn.
REKLAMA
X-news, IAR, PAP, bk
REKLAMA