Roman Polański nie odbierze wyróżnienia na festiwalu w Locarno
- Uznawszy, że moja obecność na festiwalu w Locarno mogłaby wywołać napięcie i kontrowersje ze strony osób temu przeciwnych, ale z których opiniami się liczę, z żalem zawiadamiam, że niechętnie rezygnuję z udziału - oświadczył reżyser.
2014-08-12, 16:07
Organizatorzy festiwalu uznali, że "nie mogą nie uszanować decyzji Romana Polańskiego, zdeterminowanej wtrącaniem się w wybory artystyczne dokonane przez organizatorów festiwalu".
Po ogłoszeniu zaproszenia dla Polańskiego wśród społeczności szwajcarskiego kantonu Ticino, gdzie leży Locarno, wywiązała się polemika. Część jej uczestników krytykowała uhonorowanie reżysera, którego uważają za kryminalistę.
W 1977 roku Polański został oskarżony o zgwałcenie dziewczyny, za co groziła mu w Stanach Zjednoczonych kara do 50 lat więzienia. Podczas postępowania sądowego w Los Angeles reżyser przyznał się do seksualnego wykorzystania nieletniej, co w stanie Kalifornia automatycznie klasyfikowane było jako gwałt. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser uciekł do Francji.
Kiedy w 2009 roku Polański został zaproszony na festiwal w Zurychu, gdzie miał odebrać nagrodę za całokształt twórczości, reżysera zatrzymano na mocy amerykańskiego nakazu aresztowania w związku ze starą sprawą o uprawianie seksu z 13-letnią Samanthą Geimer, a następnie na kilka miesięcy umieszczono go w areszcie domowym. Ostatecznie władze Szwajcarii nie zgodziły się na ekstradycję Polańskiego do USA.
Reżyser ostatecznie przyjął nagrodę festiwalu w Zurychu w 2011 roku, gdzie przyjęto go długą owacją na stojąco, po której powiedział: "lepiej późno niż wcale".
Roman Polański 18 sierpnia skończy 81 lat. Dzięki taki filmom jak "Nóż w wodzie", "Matnia", "Wstręt", "Dziecko Rosemary" czy "Chinatown" jest zaliczany do najważniejszych reżyserów w historii kina. Zanim stanął za kamerą (później zresztą również) próbował swych sił jako aktor. Tak poznał się z Andrzejem Wajdą, który obsadził go w swoim filmie "Pokolenie" (1954).
REKLAMA
- Wyrastał ponad nasze kino - mówił po latach Wajda.
Po wyjeździe z Polski Polański mieszkał m.in. w Anglii, Francji i USA, ale nigdy nie zapomniał o swych korzeniach. - Na planie pan Roman występuje trochę jak ojciec rodziny. Kiedy widzi, że ekipa jest spięta, bo były jakieś trudne sceny, to swoim poczuciem humoru, które ma absolutnie obłędne, próbuje rozładować tą atmosferę. Uwielbia opowiadać kawały korzystając z wszystkich swoich umiejętności aktorskich i robi to bardzo sprawnie w trzech językach. Zdarza mu się śpiewać stare polskie piosenki jak "Szła dzieweczka do laseczka" czy recytować "Pana Tadeusza". Ma jakąś taką nostalgiczną barwę głosu i intonację, która mnie zawsze wzrusza - zdradziła Małgorzata Abramowska, osobista asystentka reżysera.
PAP/asop
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>
REKLAMA
REKLAMA