Morskie Oko: protest przeciwko transportowi konnemu. "Wygoda kosztuje życie"

Ponad dwie godziny trwał marsz protestacyjny na drodze do Morskiego Oka. Kilkudziesięciu ekologów i obrońców praw zwierząt w ten sposób chciało zwrócić uwagę na problem przemęczania koni przez fiakrów.

2014-08-24, 17:00

Morskie Oko: protest przeciwko transportowi konnemu. "Wygoda kosztuje życie"
Uczestnicy protestu przeciwko wykorzystywaniu koni w transporcie na Morskie Oko, mijają zaprzęg na Polanie Palenickiej. Foto: PAP/Grzegorz Momot

Posłuchaj

Spór o pracę koni na drodze do Morskiego Oka - relacja Pawła Pawlicy (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Ich zdaniem konie pracują ponad siły. Fiakrzy zapewniają: konie są w bardzo dobrym stanie potwierdzonym badaniami.
- Nie zgadzamy się na to, żeby na terenie państwowej instytucji jaką jest Tatrzański Park Narodowy dochodziło do przestępstwa, bo praca tych koni jest przestępstwem. To przeciążanie koni. Mamy cztery ekspertyzy wykonane przez specjalistów z dziedziny mechaniki i fizyki. Obliczyli, że konie pracują w bardzo dużym przeciążeniu - wykonują od 200 do 300 proc. ponad normę - powiedziała organizatorka protestu Anna Blaszczyk.
Organizatorem protestu nie była żadna z organizacji broniących praw zwierząt; protestujący w niedzielę obrońcy zwierząt zwołali się za pośrednictwem portali społecznościowych.
Blaszczyk zwróciła uwagę, że ustawa o ochronie zwierząt mówi, że przeciążanie zwierząt pociągowych ponad siły jest znęcaniem się nad nimi. - Park narodowy sankcjonuje to przestępstwo i czerpie z niego zyski. Chcemy, aby to się natychmiast zmieniło - powiedziała.
Protestujący maszerowali od Polany Palenicy do Morskiego Oka niosąc transparenty: "Twoja wygoda kosztuje życie", "Jeden oddech jedno życie, Morskie Oko koń'czy życie", "Konie cierpią w milczeniu".
Maszerujący w obronie koni powiedzieli dziennikarzom, że są za wprowadzeniem wózków elektrycznych do transportu turystów. - Obecnie są inne rozwiązania transportowe niż 100 lat temu, kiedy praca koni była niezastąpiona - mówiła organizatorka protestu.

Z zarzutami protestujących stanowczo nie zgadza się szef fiakrów wożących turystów. - To nieprawda, że nasze konie cierpią. Konie są w bardzo dobrym stanie, co potwierdzają szczegółowe badania weterynaryjne - powiedział Stanisław Chowaniec. Zwrócił uwagę, że dobrostan koni stale się poprawia. - W latach 80. woziłem 24 osoby na wozie. Z czasem ta liczba zmalała do 12 - mówił.
Chowaniec powiedział dziennikarzom, że fiakrzy chcą wprowadzić wspomaganie osi fasiągu silnikiem - takie testy ma prowadzić Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. - To absurd, żeby konie skazać na rzeźnie, bo my hodujemy konie pracujące. Dzisiejszy protest honorujemy, ale się z nim nie zgadzamy. Nie zmuszamy koni do pracy ponad siły - mówił. Zapewniał, że koń ciągnie ciężar nie większy, niż sam waży.
W połowie sierpnia Tatrzański Park Narodowy rozpoczął testowanie meleksa, który miałby zastąpić wozy konne wożące turystów. Pomysł zastąpienia zaprzęgów konnych pojazdami elektrycznymi pojawił się po tym, jak na trasie do Morskiego Oka w lipcu 2009 r. padł koń. Jeden z turystów nagrał zdarzenie i opublikował w internecie. 10 sierpnia br. na drodze do Morskiego Oka padł kolejny koń. Zdaniem ekspertów konie padły z powodu nagłego zachorowania, a nie przez przemęczenie.
Konie pracujące na szlaku do Morskiego Oka są szczegółowo badane przez weterynarza przed każdym sezonem turystycznym. Na wozie może być przewożonych 12 turystów. Na trasie pracuje 60 wozaków utrzymujących w sumie 300 koni.
PAP, IAR, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej