Sopot: restaurator nałożył sankcje na Rosjan. Tu nie zjedzą
Przywódcy światowych mocarstw delikatnie dozują sankcje wobec Rosji. W podobne półśrodki nie bawi się właściciel sopockiej restauracji "Piaskownica". Na jej drzwiach wisi komunikat, nie pozostawiający żadnych wątpliwości. "Nie obsługujemy Rosjan".
2014-09-05, 14:24
To sprzeciw Jana Hermanowicza wobec polityki wschodniego mocarstwa. Zakaz dotyczy wszystkich Rosjan, bo, zdaniem restauratora, przykładają rękę do agresji. - Społeczeństwo rosyjskie jest współodpowiedzialne za to, co dzieje się na Ukrainie. Rosjanie zachowują się biernie, milczą, nie protestują, a wręcz popierają poczynania Putina - tłumaczy w rozmowie z Radiem Gdańsk.
Jak reagują goście z Rosji? Zwykle po prostu wychodzą, choć bywa nieprzyjemnie, pojawiają się oskarżenia o rasizm. Czasem tłumaczą, że nie zgadzają się z Putinem.
- Przyzwoity Rosjanin, widząc taką kartkę, nie obrazi się, lecz zrozumie nasz stosunek do Putina, bo sam ma podobny. A nieprzyzwoity? Nieprzyzwoitych nie obsługujem - komentuje znany z kontrowersyjnych poglądów podróżnik i dziennikarz Wojciech Cejrowski.
Rosyjskim zakazem Hermanowicz naraża swój biznes na mniejsze zyski. Dzięki przepisom o małym ruchu przygranicznym do Trójmiasta przyjeżdża zostawić pieniądze wielu Rosjan z Kaliningradu. Według GUS w I kw. 2014 r. było to ponad 100 mln zł. Z myślą o nich powstała certyfikacja "Russian Friendly" wspierana przez Pomorską Regionalną Organizację Turystyczną. Dodatkowo grozi mu proces za dyskryminację.
REKLAMA
Radio Gdańsk, wyborcza.pl, fc
REKLAMA