Sąd przyznał rację Sikorskiemu. Musi być śledztwo w sprawie antysemickich wpisów
O przestępstwie szerzenia nienawiści na tle narodowościowym na internetowych forach gazet zawiadomił w 2011 roku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W czerwcu prokuratura po raz trzeci umorzyła śledztwo. - Ta decyzja była przedwczesna - uznał sąd.
2014-09-10, 10:16
Posłuchaj
Decyzja sądu oznacza, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie powinna dalej prowadzić śledztwo w sprawie mowy nienawiści w internecie.
Występująca przed sądem w imieniu Radosława Sikorskiego mec. Katarzyna Leder Salgueiro powiedziała, że jest zadowolona z takiego orzeczenia sądu, które obliguje prokuraturę do zajęcia się sprawą po raz czwarty. - To kolejny etap wojny ministra Sikorskiego z hejterstwem i wulgaryzmami w sieci. Mamy nadzieję, że przyniesie ono dla nas sukces w postaci wniesienia aktu oskarżenia do sądu - dodała. Zaznaczyła, że co prawda przedawniły się już zarzuty wobec autorów wpisów, ale może sprawa ta pozwoli uregulować zasady obowiązujące właścicieli forów internetowych, na których takie wpisy się pojawiają.
Sikorski wypowiedział wojnę antysemickiej i rasistowskiej "mowie nienawiści" kilka lat temu. Minister złożył w prokuraturze wydruki z sieci, np.: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca"; "Mam złość na Adolfa H., że nie skończył gazowania rzydostwa". Przytaczał też wpisy o sobie: "Sikorski - mąż ortodoksyjnej z dziada pradziada amerykańskiej żydówki, wróg Polskości, biegle władający językiem polskim amerykański agent i mason, zdalnie sterowany przez teścia, naczelnego czosnka nowego Yorku, przejął pałeczkę destrukcji i destabilizacji kraju od niejakiego michnika - jednak bardziej niebezpieczny z racji zajmowanego wysokiego stanowiska - pod maską dobrotliwego gogusia ukryty bezwzględny sprzedawczyk, wyzbyty wszelkich zasad wykonawca rozkazów międzynarodowej kliki" (pisownia oryginalna).
- Jeżeli ktoś usuwa komentarz „Wy pismaki z „Faktu”, a pozostawia „Fraglesa do gazu” pod adresem ministra Sikorskiego, albo brutalne wyzwiska i groźby wobec jego dzieci, żądania uśmiercenia rodziny to ma nie po kolei w głowie i tego typu osoby powinny być ścigane przez prawo - mówił niedawno Roman Giertych. Zapewniał też, że minister Sikorski nie walczy z mediami, ale z hejterstwem.
Po zawiadomieniu w 2011 roku prokuratura wszczęła śledztwo o zniesławienie ministra, ustaliła adresy komputerów, z których dokonywano wpisów, ale w 2012 roku umorzyła je. Śledczy twierdzili, że Sikorski może ścigać te osoby z oskarżenia prywatnego. Minister złożył zażalenie na tę decyzję, a sąd w 2013 roku nakazał wznowić śledztwo. Rozszerzono je na publiczne znieważanie innych osób z powodów narodowościowych lub rasowych i publiczne propagowanie faszyzmu albo nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
REKLAMA
Prokuratura przesłuchała kilkadziesiąt osób, ale nie mogła dowieść, że to właśnie one były autorami wpisów. Tłumaczono, że z komputerów korzystały też inne osoby. Dlatego śledztwo umorzono w listopadzie 2013 roku, ale decyzję krytycznie oceniła Prokuratura Generalna i w marcu tego roku wznowiono je.
W ponownym śledztwie jedna osoba początkowo usłyszała zarzut zniesławienia ministra, ale potem wątek umorzono z powodu braku danych wystarczająco uzasadniających podejrzenie przestępstwa. Z powodu niewykrycia sprawców umorzono też śledztwo w sprawie nawoływania do waśni narodowościowych, znieważania z racji przynależności narodowej i propagowania totalitarnego ustroju państwa.
Sąd uznał, że prokuratorzy muszą kontynuowac śledztwo. -Decyzja o umorzeniu była przedwczesna, bo zaniechano podjęcia ustaleń, pozwalających dopiero ocenić ujawnione czynności - mówiła w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Wioletta Bąkowska-Ładna. W ocenie sądu zasadne jest ustalenie konkretnego komputera, który wykorzystano do dokonania wpisu, zabezpieczenie go i zbadanie, jakie czynności wykonano na nim bezpośrednio przed dokonaniem wpisu i po jego zamieszczeniu, tak aby ustalić, czy te czynności dają możliwość identyfikacji wykonawców i czy wszystkich tych czynności dokonała jedna osoba.
Zdaniem sędzi może się to okazać "trudne lub wręcz niemożliwe", a urządzenia mogą być pozbawione nośników pamięci wykorzystywanych w tamtym czasie. Podkreśliła, że zdaje sobie sprawę ze znacznych kosztów i ogromnej pracy potrzebnej do wykonania tych czynności. - Jednakże obowiązujące przepisy procedury karnej nie uprawniają kogokolwiek od odstąpienia od czynności dowodowych zmierzających do ustalenia sprawcy z tej przyczyny, że są one trudne, kosztowne, pracochłonne i długotrwałe - mówiła w uzasadnieniu sędzia.
W ocenie sądu potrzebne jest też ustalenie wykładni ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Sąd chce też, by biegły informatyk sprawdził serwery wydawcy "Faktu" i to, czy prowadził on system moderacji forum internetowego. Jeśli tak, to biegły powinien ustalić, jaka liczba komentarzy została usunięta spod artykułów o Sikorskim i ile wpisów generalnie usunięto w ramach systemów moderacji.
Prokurator Izabela Szumowska powiedziała po orzeczeniu, że prokuratura wykona decyzję sądu i podejmie śledztwo. Nie wie jednak, kto będzie je dalej prowadził, ponieważ w jej sprawie toczy się postępowanie wyjaśniające dotyczące treści sporządzonego przez nią ostatniego uzasadnienia umorzenia śledztwa.
IAR/PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA