Wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła: akcja ratunkowa utrudniona. "Wysokie stężenie gazów"
Ratownicy, prowadzący w kopalni Mysłowice-Wesoła akcję poszukiwawczą zaginionego górnika, w poniedziałek po południu kolejny raz zostali wycofani z zagrożonego rejonu.
2014-10-13, 21:33
Posłuchaj
Jak poinformował w poniedziałek wieczorem Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, ok. godz. 16. w rejonie prowadzonych prac wzrosło stężenie gazów w atmosferze kopalnianej. - Zostało to spowodowane m.in. przez zmianę pogody, a konkretnie spadek ciśnienia atmosferycznego. Ratownicy zostali po raz kolejny wycofani ze strefy zagrożenia. Ich powrót będzie możliwy, gdy parametry mieszaniny gazów w kopalni wrócą do wartości bezpiecznych, a tendencja utrzyma się - wyjaśnił Jaros.
Rzecznik zaznaczył, wartości wróciły do bezpiecznych norm po ok. dwóch godzinach. Po otrzymaniu zgody kierownictwa akcji ratownicy będą mogli wrócić do swych działań.
Wcześniej przedstawiciele sztabu akcji informowali o rozpoczęciu usuwania blokującego ratownikom drogę rozlewiska - szacunkowo ok. 700 m sześc. wody. Potem ratownicy mają ruszyć w kierunku zaginionego, do którego brakować im może niespełna 200 metrów. Nie wiedzą jednak, czego spodziewać się na ostatnim odcinku drogi. Przejście może być utrudnione przez uszkodzone elementy.
REKLAMA
Źródło: TVN24/x-news
W poniedziałek wieczorem mija tydzień od katastrofy w mysłowickiej kopalni. Na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali. Jednego z górników, 42-letniego kombajnisty, dotąd nie odnaleziono.
Najciężej poszkodowani przebywają w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. W poniedziałek zmarł jeden z leczonych tam rannych, 26-letni górnik.
REKLAMA
Źródło: TVP/x-news
Stan pozostałych chorych od niedzieli znacząco się nie zmienił. Na oddziale intensywnej terapii w poniedziałek po południu było sześciu górników; dwóch z nich - w stanie krytycznym, niestabilnym. Czterech innych pacjentów nadal było w stanie "bardzo ciężkim, z niewielką tendencją do stabilizacji". Stan pozostałych 17 poszkodowanych leczonych w oddziałach chirurgii CLO był stabilny, a ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
PAP/aj
REKLAMA