Obama: wojna z dżihadystami nie będzie łatwa i szybka
Barack Obama powiedział, że jest głęboko zaniepokojony szturmem bojowników Państwa Islamskiego na syryjskie miasto Kobani przy granicy tureckiej.
2014-10-15, 08:01
Posłuchaj
Prezydent Stanów Zjednoczonych przyznał, że wojna z Państwem Islamskim nie będzie łatwa i szybka. Obama spotkał się pod Waszyngtonem z ministrami obrony państw biorących udział w walce z dżihadystami.
II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>
Spotkanie odbyło się w bazie sił powietrznych Andrews. Poza Amerykanami wzięli w nim udział ministrowie z 21 państw. Byli wśród nich szefowie resortów obrony z Arabii Saudyskiej, Jordanii, Kataru i innych krajów arabskich. Spośród krajów zachodnich do koalicji weszły Wielka Brytania, Kanada, Australia, Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Dania i Holandia. Polska nie była reprezentowana, ponieważ nasz kraj nie zdecydował się na udział w operacji wojskowej przeciwko Państwu Islamskiemu.
Po spotkaniu prezydent Barack Obama wyraził przekonanie, że dżihadyści zostaną pokonani. Przyznał jednak, że po drodze może dojść do porażek taktycznych.
REKLAMA
Gdy pod Waszyngtonem trwała konferencja sojuszników, Stany Zjednoczone nasiliły bombardowania pozycji Islamistów wokół Kobani w Syrii. Mimo 21 ataków z powietrza miasto to jest nadal poważnie zagrożone. Państwo Islamskie zdobyło tez nowe terytoria w prowincji Anbar w Iraku.
Interwencja lądowa?
Naloty ma pozycje bojowników Państwa Islamskiego nie wystarczą - uważa były sekretarz obrony USA Leon Panetta. Jego zdaniem, prezydent Obama powinien brać pod uwagę wszystkie możliwości interwencji, w tym wysłanie na Bliski Wschód oddziałów piechoty. - Naloty będą skuteczne - ale nie wystarczy wysłanie samolotów i zrzucenie bomb. Trzeba mieć cele. Wiedzieć, co chcemy osiągnąć. A do tego potrzeba ludzi na ziemi - powiedział Panetta.
(CNN Newsource/x-news)
REKLAMA
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>
IAR, to
REKLAMA