Bita, zastraszana, torturowana przez separatystów. Irina Dowhań "wchodzi do polityki"
- Wszyscy mówili: "Irina idą wybory, my tobie wierzymy, ty jesteś szczerą patriotką. Zostańcie politykiem". I wtedy pomyślałam - nie mogę dać się złamać terrorystom - powiedziała w wywiadzie dla Polskiego Radia Irina Dowhań, ofiara "słupa hańby".
2014-10-25, 10:11
Posłuchaj
WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>
Jej historię poznał cały świat, ale nie cały rodzinny kraj. Kilka miesięcy temu zdjęcia kobiety przywiązanej do słupa hańby w Doniecku, bitej, opluwanej, z narzuconą ukraińską flagą pokazały światu okrucieństwo wojny we wschodniej części Ukrainy. Irina Dowhań pomagała żołnierzom rządowym, zdjęcia wtedy zrobione wpadły w ręce separatystów. Przez cztery dni osetyńscy najemnicy ją bili, maltretowali psychicznie, grozili zbiorowym gwałtem. Dzisiaj ta kobieta kandyduje w mieście tuż za linią frontu. 60 kilometrów od swojego domu, z którego wygnali ją i teraz zajmują separatyści. W Słowiańsku w małym i skromnym sztabie wyborczym z Iriną Dowhań rozmawiali Grzegorz Ślubowski i Michał Żakowski.
Dlaczego zdecydowała sie pani kandydować?
- Musicie zrozumieć najpierw dlaczego się tu znalazłam. Kiedy mnie uwolnili pojechałam do Kijowa. Czułam zainteresowanie, współczucie i miłość właściwie z każdej strony. Wszyscy mi mówili: "Ira, ty jesteś dla nas bohaterką. Jesteś ukraińską twarzą Donbasu. Reprezentujesz ten Donbas, który Ukraina kocha i za który gotowa jest zginąć”.
Ja powoli wracałam do życia, strach ustępował. Kiedy mnie bili, uszkodzili mi słuch. 10 dni spędziłam w szpitalu.
REKLAMA
Wszyscy mówili: "Irina idą wybory, my tobie wierzymy, ty jesteś szczerą patriotką. Zostańcie politykiem". I wtedy pomyślałam - nie mogę dać się złamać terrorystom. Muszę pokazać że mnie nie zastraszyli. Zdecydowałam wracam na Donabas i wchodzę tu do polityki.
Jak przebiegała kampania wyborcza, jak wyglądały spotkania z wyborcami?
- Muszę powiedzieć że jestem bardzo rozczarowana spotkaniami tutaj. Ludzie w ogóle nie znają mojej historii, nikt nie widzi we mnie bohaterki. To jest jak życie we śnie, kiedy mieszkasz w Kijowie wydaje ci się, że taka jest cała Ukraina, wszyscy cię znają i kochają. Tu jest zupełnie inaczej, tu nikt nawet nie ogląda ukraińskiej telewizji. Rozmawiałam z jednym z moich przeciwników, on do mnie podszedł i zaczął wypytywać skąd się wzięłam i kim jestem. A ja go spytałam czy nigdy mnie widział mnie w telewizji? Odpowiedział szczerze: "Ja nie oglądam ukraińskiej telewizji".
REKLAMA
Co to nam mówi o mieszkańcach Słowiańska, czy to oznacza że nie są Ukraińcami?
- Nie mogę tak powiedzieć... Nie chcę tych ludzi obrażać... Kiedy idę na spotkanie wyborcze, mówię że jestem patriotką, że jestem za niepodzielną Ukrainą, widzę jak zmienią się na twarzach, w ich oczach pojawia się nienawiść.
Do pani?
- Tak do mnie był taki przypadek kiedy kobieta krzyknęła: "Przyszłaś tu opowiadać pikantne szczegóły jak cię gwałcili?!". Powiedziała to bardziej wulgarnie rozumiecie.
W Kijowie słyszeliśmy, że te wybory będą uczciwsze niż te sprzed 2 lat?
- Wierzę, że w Kijowie jest uczciwa kampania, ale tu w Słowiańsku jest inaczej, nawet sobie nie wyobrażacie jaka jest tu bieda. Ci ludzie nigdy nie wyjeżdżali dalej niż Donieck. Oglądają tylko rosyjską telewizję i wierzą w to, że poziom ich życia jest najwyższy na całej Ukrainie a oni właśnie utrzymują cały kraj. A jeśli w ogóle cokolwiek jest złego to tylko dlatego, że Kijów zabiera pieniądze aby je dać zachodniej Ukrainie.
Myśli pani, że wygra?
- Rozumiem, że musieliście zadać to pytanie. Mam nadzieję że widzicie, że byłabym najbardziej niezwykłym, unikalnym deputowaną w historii wyborów na Ukrainie. Mam nadzieję, że jakiś procent tych którzy mi wierzą na mnie zagłosuje.
REKLAMA
Grzegorz Ślubowski/Michał Żakowski/aj
REKLAMA