Awantura o głaz wykopany z metra. Próba skłócenia Polaków i Ukraińców?
Wykopany przez pracowników warszawskiego metra przy pl. Wileńskim głaz niespodziewanie stał się narzędziem do eksponowania politycznych i historycznych deklaracji.
2014-11-05, 16:35
Posłuchaj
Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk: nie było żadnego zamysłu, aby ten kamień miał jakąś głębszą symbolikę (IAR)
Dodaj do playlisty
Głaz pojawił się kilka dni temu na cokole po pomniku Braterstwa Broni, tzw. Czterech Śpiących, który sławił wspólną walkę żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej w czasie II Wojny Światowej, a który usunięto przy budowie stacji metra. Wielki kamień ustawili sami pracownicy, bo uznali, że stabilna i równa powierzchnia będzie najlepszym miejscem na tymczasowe ustawienie wykopaliska. I choć nie było w tym żadnego podtekstu, to pojawił się on, gdy ktoś umieścił na głazie tabliczkę z inskrypcją "Ofiarom Majdanu i Operacji Antyterrorystycznej na Ukrainie".
Urząd miasta nic o tej akcji nie wiedział, środowiska ukraińskie również. Te drugie o samej akcji wypowiadały się krytycznie, twierdząc, że to prowokacja i próba skłócenia. Tabliczka po jakimś czasie zniknęła tak samo tajemniczo, jak się pojawiła. Za pomysłodawcę jej umieszczenia podała się Fundacja Abacus, która wcześniej już zabiegała o to, by pomnik Braterstwa Broni nie powrócił na pl. Wileński. Jej szef Waldemar Reszkowski tłumaczył, że była to inicjatywa obywatelska, a kamień z tabliczką to przedsięwzięcie artystyczne.
Gdy wydawało się, że sprawa jest zakończona, na głazie pojawiła się nowa tabliczka z hasłem "Niezłomnym żołnierzom w hołdzie, Prażanie". – To hucpa. Ewidentnie pan Reszkowski chciał skłócić osoby, które chciałaby uczcić jakiegoś bohatera Państwa Podziemnego z osobami, które chciały uczcić pamięć poległych na Ukrainie – analizuje dla TVP Info Tomasz Czuwara z Fundacji "Otwarty Dialog".
źródło:TVN24/x-news
Wykonawca budowy metra prosi właściciela tabliczki, by ją odebrał, zanim głaz zostanie wywieziony do magazynu. Jarosław Jóźwiak, szef Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta przypomina, że głaz jest własnością miasta i zostanie zabrany z tabliczką lub bez niej. Władze miasta przypominają też, że tworzenie miejsc pamięci jest ograniczone ścisłymi procedurami. W tym przypadku nie zamierzają jednak nikogo karać.
Pomnik Braterstwa Broni, w miejscu którego stoi teraz głaz, był pierwszym monumentem w powojennej stolicy. Został zdemontowany w 2011 roku w związku z budową centralnego odcinka drugiej linii metra. Przeciwko jego powrotowi protestowali okoliczni mieszkańcy oraz Instytut Pamięci Narodowej. Decyzję w sprawie przyszłości pomnika podejmie już nowa rada Warszawy.
IAR, TVP Info, gazeta.pl, fc