Walki na Ukrainie. Amnesty International bije na alarm: zanosi się na humanitarny kryzys

Prokijowskie bataliony ochotników coraz częściej blokują konwoje z pomocą humanitarną dla ludności cywilnej na wschodniej Ukrainie kontrolowanej przez separatystów. Jest to sprzeczne z międzynarodowym prawem - stwierdziła Amnesty International.

2014-12-24, 17:31

Walki na Ukrainie. Amnesty International bije na alarm: zanosi się na humanitarny kryzys
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Glow Images

W komunikacie AI wyraziła obawy, że w częściach Doniecka i Ługańska "zanosi się na humanitarny kryzys", a działania ukraińskich ochotników mogą go przyspieszyć i pogorszyć. Amnesty stwierdza, że władze w Kijowie muszą sobie podporządkować ochotników i dopilnować, by pomoc docierała do potrzebujących.

- Ukraińskie bataliony często działają na własną rękę, jak gangi rządzące się własnymi prawami. Należy je podporządkować władzy centralnej. Odmawianie dostaw żywności ludności cywilnej poszkodowanej przez konflikt zbrojny jest sprzeczne z międzynarodowym prawem, a winni muszą być pociągnięci do odpowiedzialności prawnej - stwierdził Denis Krywoszejew, dyrektor AI na Europę i Azję Środkową.

AI otrzymała doniesienia o tym, że ukraińskie ochotnicze jednostki walczące z separatystami batalion Dnipro-1 (ustanowiony w kwietniu br., współfinansowany przez oligarchę Ihora Kołomojskiego - PAP), Aidar, Donbas oraz milicja Prawego Sektora blokują 11 dróg na tereny samozwańczych ludowych republik donieckiej i ługańskiej, ponieważ sądzą, że żywność i odzież mogą trafić w niepowołane ręce. Niektórzy uzależniają przepuszczenie konwojów od uwolnienia więźniów, których - jak twierdzą, przetrzymują separatyści.

Inny ochotniczy ukraiński batalion Aidar wprowadził szczegółowe kontrole pojazdów ze Starobielska do Ługańska w obie strony, nie przepuszczając żywności i leków.

REKLAMA

"Przelewamy naszą krew, równocześnie ich karmiąc"

W ubiegłym tygodniu co najmniej cztery konwoje wysłane przez fundację ukraińskiego multimilionera Rinata Achmetowa zostały zatrzymane na drodze do obu separatystycznych republik przez batalion Dnipro-1. - Nie mamy żadnej kontroli nad separatystami. Jesteśmy z nimi w wojnie i przelewamy naszą krew, równocześnie ich karmiąc - powiedział zastępca dowódcy batalionu Władimir Manko.

- Ponad połowa ludności na tych terenach kontrolowanych przez separatystów jest całkowicie zależna od pomocy żywnościowej, ponieważ na skutek konfliktu zbrojnego, który wybuchł w maju, ludziom nie wypłaca się regularnie pensji, emerytur i świadczeń. Decyzja władz w Kijowie, które w listopadzie odcięły region od ukraińskiego systemu finansowego pogorszyła położenie tamtejszej ludności - stwierdza komunikat AI.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

PAP/aj

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej