Czarna skrzynka włoskiego promu Norman Atlantic odnaleziona. Statek jest już w porcie
Statek, na którym wybuchł w niedzielę pożar, został doholowany do portu w Brindisi. Prokuratura chce ustalić okoliczności tragedii, a także dokładną liczbę ofiar. Według wstępnych ustaleń, na promie mogli znajdować się pasażerowie "na gapę".
2015-01-02, 22:10
Posłuchaj
Statek ma być dokładnie zbadany pod kątem technicznym. Analizie zostaną także poddane wyniki sekcji zwłok ofiar pożaru.
Tymczasem znaleziona została tak zwana czarna skrzynka, która pozwoli odtworzyć sytuację, w jakiej doszło do wybuchu pożaru i co działo się na promie do momentu opuszczenia go przez ostatnich pasażerów i członków załogi.
Przesłuchano już kapitana promu Norman Atlantic, Argilio Giacomazziego. Śledczy skupili się na procedurach bezpieczeństwa, które - według kapitana - były bez zarzutu. Tymczasem ci, którzy przeżyli tragedię nie potwierdzają tej opinii.
- Słyszeliśmy, alarm, ale nie było nikogo, aby dać nam instrukcje - powiedział jeden z pasażerów. - Było nas więcej niż 400 osób, na jedno wyjście pożarowe - mówił drugi. Kierowca ciężarówki, który przeżył twierdził natomiast, że co najmniej trzech jego kolegów spało w swoich pojazdach, co jest niezgodne z przepisami. Całą sprawę ma wyjaśnić dochodzenie.
REKLAMA
Jak wynika z ostatniego wstępnego bilansu, w pożarze zginęło co najmniej 11 osób.
Według prowadzącego dochodzenie w sprawie katastrofy prokuratura Giuseppe Volpe z Bari na południu Włoch, na podstawie pobieżnych obliczeń na pokładzie było 499 osób. 310 z nich uratowało się i jest już we Włoszech. Brakuje 179.
Prokurator ma nadzieję, że znajdują się w Grecji. Volpe obawia się jednak, że we wnętrzu wraku znalezieni zostaną inni zmarli, w tym nielegalni imigranci czy osoby, które spały w kabinach w chwili kiedy wybuchł ogień.
IAR/iz
REKLAMA
REKLAMA