Protest policji w Nowym Jorku. Nie reaguje na drobne przestępstwa
Burmistrz Nowego Jorku jest skonfliktowany z policją. Funkcjonariusze poczuli się obrażeni, ale na przeprosiny ze strony włodarza miasta się nie zanosi. Efekty sporu odczuwają na własnej skórze mieszkańcy, którzy w wielu sprawach nie mogą teraz liczyć na pomoc policji.
2015-01-19, 10:53
Posłuchaj
Na drobne przestępstwa jak włamania czy kradzieże samochodów, nowojorska policja w ramach protestu teraz nie reaguje. Jak podaje Wall Street Journal, ich wykrywalność spadła prawie 0 90 proc. - Byliśmy najbezpieczniejszym miastem Ameryki, a jak tak dalej pójdzie, spadniemy na ostatnie miejsce - mówią wściekli nowojorczycy.
Konfliktu między burmistrzem a stróżami porządku rozpoczął się kilka tygodni temu. Burmistrz oskarżył policjantów o spowodowanie śmierci czarnoskórego mieszkańca oraz o rasizm i poparł protesty przeciwko brutalności policji. Stanowisko Billa De Blasio, zdaniem Zawodowego Związku Policjantów, sprowokowało antypolicyjne wystąpienia i doprowadziło do zabójstwa dwóch funkcjonariuszy. Policjanci, w sposób przypominający egzekucję, zostali zastrzeleni w zaparkowanym na jednej z ulic Brooklynu radiowozie.
Stróże porządku oczekują od burmistrza przeprosin za niesłuszne, ich zdaniem, oskarżenia. Burmistrz pozostaje jednak nieugięty. W konsekwencji, jak podaje dziennik Daily News, mamy do czynienia z najwyższym od 20 lat spadkiem zaufania zarówno do policji, jak i do burmistrza.
IAR/fc
REKLAMA
REKLAMA