Nadrenia świętuje koniec karnawału. Satyra z Putina, islamistów i niemieckich polityków

Tradycja ostatkowych błazeństw sięga średniowiecza. W tym roku uczestnicy pochodów w Kolonii, Moguncji i Duesseldorfie szydzili z islamistów, Władimira Putina i rodzimych polityków.

2015-02-16, 18:59

Nadrenia świętuje koniec karnawału. Satyra z Putina, islamistów i niemieckich polityków

Mieszkańcy Nadrenii nie dali się zastraszyć groźbą zamachów terrorystycznych, obchodząc jak co roku hucznie ostatni poniedziałek karnawału.
Na ulice miast w Nadrenii, która od blisko 200 lat jest bastionem tradycji karnawałowej w Niemczech, w Różany Poniedziałek wyszło kilka milionów ludzi. Większość z nich była przebrana w kolorowe kostiumy.
Stałym elementem karnawałowych festynów są samochodowe platformy z kukłami przedstawiającymi polityków, ludzi kultury, gospodarki, Kościołów czy show-biznesu.
Głównym tematem satyry w tym roku była wolność słowa zagrożona przez islamski fundamentalizm. "Terror nie ma nic wspólnego z religią" głosił jeden z napisów. "Charlie Hebdo - satyry nie można zabić" - napisano na platformie przedstawiającej stojącego wśród uciętych ołówków klauna podlewającego roślinkę, z której wyrastał nowy ołówek - symbol satyry.
Prezydenta Rosji Władimira Putina przedstawiono w Kolonii jako "Putinatora". Autorzy nawiązali do głównego bohatera filmu science fiction "Terminator". W Duesseldorfie kukła rosyjskiego polityka wyróżniała się nagim torsem i ogromnym bicepsem symbolizującym siłę militarną. Jego drugi biceps, mający symbolizować kondycję ekonomiczną Rosji, był wyraźnie niedorozwinięty.

(źródło: DE RTL TV/x-news)
Ulubionym celem krytyki była też niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen, przedstawiana w przymusowo lądującym samolocie. W zeszłym roku okazało się, że znaczna część sprzętu wojskowego Bundeswehry, w tym myśliwce bojowe, nie nadaje się do użytku.
Wielu uczestników festynów nie zwraca uwagi na akcenty polityczne, interesując się bardziej cukierkami i innymi słodyczami rzucanymi widzom z platform. Na ten cel przeznacza się co roku setki ton wyrobów cukierniczych.
Barwne pochody w Rosenmontag stały się stałym elementem końca karnawału po wojnach napoleońskich. Pierwszy pochód odbył się w 1823 roku w Kolonii, a następne w Moguncji i w Duesseldorfie. Początkowo miały antypruską wymowę. Były także okazją do głoszenia demokratycznych haseł. Po wieloletniej przerwie spowodowanej II wojną światową powrócono do corocznych pochodów w 1949 roku.

PAP/asop

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej