Oscary 2015. Producent "Idy": czuję się jak zwycięzca

2015-02-23, 11:05

Oscary 2015. Producent "Idy": czuję się jak zwycięzca
Reżyser Paweł Pawlikowski odbierając statuetkę przyznał, że zrobił skromny, kameralny obraz. Foto: PAP/EPA/PAUL BUCK

- Czuję się jak zwycięzca, jak winner - tak po otrzymaniu Oscara dla "Idy" mówił na żywo z Hollywood w radiowej Jedynce producent filmu, Piotr Dzięcioł. Po raz pierwszy w historii polski obraz dostał Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

Posłuchaj

Oscar dla Polaków - relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

OSCARY 2015 - zobacz serwis specjalny >>>

Piotr Dzięcioł podkreślał, że konkurencja w tym roku była naprawdę silna. "Ida" walczyła z filmami bardzo dobrymi, między innymi z "Lewiatanem" i "Timbuktu". Producent dodał, że takiego sukcesu nie spodziewał się nikt z ekipy filmowej. - Po skończeniu montażu wiedzieliśmy, że zrobiliśmy dobry film, ale nigdy nie przypuszczaliśmy, że "Ida" odniesie tak ogromny sukces na świecie - mówił Piotr Dzięcioł.

Reżyser Paweł Pawlikowski odbierając statuetkę przyznał, że zrobił skromny, kameralny obraz. "Nakręciłem czarno-biały film o potrzebie ciszy, wycofania się ze świata i kontemplacji" - powiedział Pawlikowski. "Teraz jestem tutaj, w epicentrum hałasu i uwagi świata".

"Polskie filmy będą otrzymywały więcej nagród"

Tegoroczna gala rozdania Oscarów - zdaniem filmoznawcy, Jakuba Mikurdy dowodzi, że polskie kino jest w stanie sięgnąć po najważniejsze branżowe nagrody. Ekspert zwraca uwagę nie tylko na Oscara dla „Idy”, ale także na nominacje dla pozostałych Polaków. Twórcy zdjęć do „Idy”, Ryszard Lenczewski i Łukasz Żal, byli nominowani w kategorii "najlepsze zdjęcia". W kategorii "najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny" nominowano "Joannę" Anety Kopacz i "Naszą klątwę" Tomasza Śliwińskiego.

Gość radiowej Jedynki nie wyklucza, że sukces „Idy” spowoduje, że polskie filmy będą otrzymywały więcej nagród. Jakub Mikurda zwraca uwagę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale jego zdaniem i tak, mamy do czynienia z dużym sukcesem.

"Na najwyższym poziomie"

Dziennikarka radiowej Jedynki specjalizująca się w tematyce filmowej Joanna Sławińska podkreśla, że „Ida” jest filmem o poszukiwaniu tożsamości, a to jest zrozumiałe dla większości widzów na świecie. Obraz Pawła Pawlikowskiego jest też wykonany na najwyższym poziomie.

Zdaniem dziennikarki, Amerykańska Akademia Filmowa miała ochotę nagrodzić film inny niż pozostałe. Joanna Sławińska przypomina, że „Ida” jest filmem czarno-białym, artystycznym i wysmakowanym. Zwraca też uwagę, że wszystkie jego elementy są dopracowane w każdym szczególe. Chodzi zarówno o grę aktorską, jak i zdjęcia, montaż, charakteryzację, kostiumy czy muzykę. Joanna Sławińska dodaje, że tegoroczne rozdanie nagród filmowych było przewidywalne.

"Byłam kompletnie poruszona"

- "Ida" to doskonały film, jeśli chodzi o historię i sposób sfilmowania. Pokazuje też, że Polacy potrafią dziś zajmować się żydowską historią Polski - powiedziała reżyserka dokumentalna Aviva Kempner po przyznaniu w niedzielę Oscara filmowi "Ida".

Agencja TVN/x-news

Aviva Kempner była jednym z gości wieczoru oscarowego zorganizowanego w Waszyngtonie przez polską ambasadę. Ponad 120 osób, głównie przedstawicieli Polonii oraz przyjaciół ambasady, oglądało wspólnie transmisję z 87. edycji wręczenia Oscarów - nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Owacjami na stojąco przyjęto przyznanie Oscara "Idzie" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego w kategorii najlepszy film obcojęzyczny.

- W pierwszej minucie, jak zobaczyłam ten film rok temu, byłam kompletnie poruszona, zachwycona tym filmem i wiedziałam, że zasługuje na Oscara. Od roku namawiałam tysiące osób w USA, by zobaczyły ten film - powiedziała Kempner, reżyserka filmów dokumentalnych, a przed 25 laty inicjatorka Festiwalu Filmów Żydowskich w Waszyngtonie, na którym "Ida" była pokazywana rok temu.

Jak dodała, "Ida" jest doskonałym filmem zarówno pod względem opowiadanej historii, jak i sposobu sfilmowania oraz emocji, jakie ze sobą niesie. - W tym filmie widzimy polską historię oraz polską estetykę. "Ida" powinna była też wygrać Oscara za najlepsze zdjęcia - powiedziała reżyserka.

- Ważne jest to, że film ten pokazuje, iż Polacy potrafią zajmować się historią żydowskiej przeszłości Polski. To widać nie tylko w kinie, ale szerzej w Polsce, czego przykładem jest Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin" - dodała.

- "Ida" to film głęboko humanistyczny i trafił też w pokłady amerykańskiej wrażliwości wobec problemów i wielowarstwowości historii. Zmusza do myślenia. To jeden z nielicznych filmów, które - jak się kończą - nie pozostawiają widza obojętnym, ale nakazują myśleć co dalej, dlaczego dokonano takich, a nie innych wyborów. To jest rozliczenie dużo szersze z naszą własną historią - powiedział ambasador RP w USA Ryszard Schnepf.

"Nie wierzyłem w sukces "Idy"

- "Oscar dla „Idy" to historyczna chwila. To olbrzymi sukces polskiej kinematografii - mówił aktor Piotr Zelt, tuż po ogłoszeniu werdyktu Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Aktor przyznał, że zwycięstwo "Idy" głęboko go poruszyło, z oczu popłynęły łzy. - To cudowny dzień - powiedział. Piotr Zelt dodał , że przed galą nie wierzył w sukces "Idy". Przypuszczał, że Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny zdobędzie "Lewiatan". Liczył natomiast na sukces któregoś z dwóch nominowanych polskich dokumentów, które ostatecznie przegrały z filmem "Crisis Hotline: Veterans Press 1". Aktor ubolewa też nad tym, że „Ida" nie dostała statuetki za zdjęcia. Jak mówił są one wyjątkowe - malarskie i piękne.

"Stało się coś niesamowitego"

Aktor Jerzy Trela komplementuje reżysera nagrodzonej Oscarem "Idy". Aktor, który zagrał w obrazie niewielką rolę podkreśla, że Paweł Pawlikowski jest osobą, która potrafi zafascynować. Dodał, że dla aktora ważna jest atmosfera spokoju i poszukiwania istoty rzeczy, jaka cechuje Pawlikowskiego. Dzięki temu aktorzy potrafią zawierzyć reżyserowi. - Myślę, że to wszystko wpłynęło na to, co się dzisiaj stało, bo stało się coś niesamowitego - powiedział Jerzy Trela.

"Ida", do której zdjęcia kręcono m.in. w Łodzi, jest wspólną produkcją Polski i Danii, zrealizowaną przez studia Opus Film oraz Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Produkcję dofinansowały m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy. Akcja filmu toczy się na początku lat 60. XX wieku. Anna, sierota wychowana w zakonie (w tej roli debiutująca Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (Agata Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje następnie tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny.

youtube.com

IAR,PAP,kh

Polecane

Wróć do strony głównej