PiS: potrzebne kary za sformułowanie "polski obóz śmierci"

W opinii posłów PiS prace nad projektem nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i Kodeksu karnego przewidującym wprowadzenie kary grzywny lub więzienia do pięciu lat za publiczne używanie przymiotnika "polski" wobec niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych trwają zbyt długo.

2015-03-06, 17:21

PiS: potrzebne kary za sformułowanie "polski obóz śmierci"
Nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz. Foto: Hohum/Wikimedia Commons/CC

Posłuchaj

Poseł PiS Dariusz Piontkowski o "polskich obozach śmierci" (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Od ponad roku nic z tym dokumentem się nie dzieje, a problem ciągle funkcjonuje - powiedział podczas konferencji w Sejmie poseł Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Piontkowski. Projekt trafił do Sejmu w 2013 roku. W styczniu 2014 roku odbyło się pierwsze czytanie, po czym dokument skierowano do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, z zaleceniem zasięgnięcia opinii Komisji Nadzwyczajnej ds. Zmian w Kodyfikacjach. Komisja tę opinię wydała.
Poseł Jarosław Sellin z PiS oznajmił, że ciągle pojawiają się w światowych mediach stwierdzenia o "polskich obozach zagłady". - Walka z tymi określeniami trwa od wielu lat. Spoczywa na barkach obywateli bądź organizacji pozarządowych. W umiarkowany sposób angażowało się w nią państwo polskie - ocenił.
Piontkowski zwrócił uwagę, że sądy wielokrotnie odmawiają wszczęcia postępowania na wniosek rodzin byłych więźniów niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych. - Ważne, żeby pojawiły się jednoznaczne przepisy, które uniemożliwią polskim sądom umarzanie tego typu postępowań - podkreślił.
Z kolei prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski poinformował, że organizacja wystosowała do marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego petycję z prośbą o jak najszybsze przyjęcie projektu. W ciągu tygodnia podpisało się pod nią 30 tys. osób.
"Były negatywne uwagi do projektu"
Kierujący pracami komisji kodyfikacyjnej poseł PO Witold Pahl wytłumaczył, że w toku prac nad propozycją Prawa i Sprawiedliwości pojawiły się zarzuty dotyczące jej niekonstytucyjności, uwagi miał prokurator generalny, a także naukowcy i Krajowa Rada Sądownictwa.
Dodał, że autorzy opinii wskazują, iż w polskim porządku prawnym istnieje artykuł 133 Kodeksu karnego regulujący omawianą przez projekt kwestię. Zgodnie z nim, "kto publicznie znieważa naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". - Te przepisy dają podstawę do podjęcia stosownych działań - zauważył.
- Wniosek dotyczy karalności każdej wypowiedzi bez względu na kontekst. Dotyczyć będzie karalności dziennikarzy, naukowców, ewentualnie polityków. Według opinii, które posiadamy, nawet skrót myślowy, podsumowanie zawarte w wypowiedzi dziennikarskiej stanowiłoby podstawę do stwierdzenia przestępstwa - zaznaczył poseł PO.
- Dla skuteczności tych przepisów wymagana jest świadomość osób posługujących się pojęciem "polskie obozy koncentracyjne", że tego rodzaju wypowiedź jest czynem karalnym. Trudno wymagać od obywatela innego państwa wiedzy na ten temat - oświadczył. Pahl zauważył, że w niektórych państwach, na przykład w Niemczech, istnieje przestępstwo dotyczące tzw. kłamstwa oświęcimskiego.
- Należy pilnować, żeby prawda historyczna nie uległa wypaczeniu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych podejmuje w tej kwestii bardzo szerokie działania. Wysyła pisma do liczących się instytucji, czasopism, monitoruje tę kwestię - wyliczył.
Pozew w sprawie "Die Welt" oddalony
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił precedensowy pozew za użycie w 2008 roku w niemieckiej gazecie "Die Welt" zwrotu "polski obóz koncentracyjny".
Pozew złożył Zbigniew Osewski, który ocenił, że to, co zrobiła niemiecka gazeta narusza jego dobra osobiste, jakimi są tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej. Pozew poparła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przyłączyła się do procesu.
- Sformułowanie to może i powinno budzić sprzeciw i oburzenie każdej osoby znającej historię, zwłaszcza Polaków - oświadczyła w uzasadnieniu wyroku sędzia Eliza Kurkowska. Dodała zarazem, że nie spełniono tu zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio ani powoda, ani jego bliskich.
Sędzia podkreśliła, że "Die Welt" z własnej inicjatywy niezwłocznie przeprosił za "nieprawdziwe słowa", uznał wyłączną odpowiedzialność Niemiec za obozy i usunął ten zwrot ze swej strony w internecie. Zdaniem sądu doszło zatem do "naprawienia naruszenia", wobec czego brak jest podstaw do przeprosin w polskich mediach (o co wnosił pozew).
Osewski wyraził rozczarowanie, że "sądy nie bronią obywateli polskich" i zapowiedział apelację. Opowiedział się za zmianą prawa w Polsce, aby skutecznie walczyć z takimi sformułowaniami. - Wygląda na to, że media niemieckie będą dalej mogły swobodnie tak pisać - skomentował.
"Bo nie dotyczy pozwanego"
Pod koniec lutego olsztyński sąd oddalił pozew dawnej więźniarki niemieckich obozów za zwrot "polski obóz zagłady" z niemieckiego tygodnika "Focus". Według sądu użycie nieprawdziwych słów nie dotyczyło konkretnie jej lub jej bliskich.
Zwrot "polskie obozy zagłady" nie wskazuje na to, by zakładali je Polacy, ale tylko na ich położenie geograficzne - uznała w 2013 roku stołeczna prokuratura. Odmówiła ona wtedy śledztwa w sprawie przestępstwa znieważenia narodu polskiego takim zwrotem z "Rheinische Post". Podkreśliła, że w takich przypadkach konieczne jest reagowanie np. MSZ z żądaniem sprostowań
PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej