Andrzej Duda i Bronisław Komorowski o procedurze in vitro
Obecny prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że potrzebne jest ustawowe uporządkowanie kwestii in vitro. Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda przyznał, że nie jest zwolennikiem samej metody, ale rozumie małżonków, którzy nie mogą mieć dzieci.
2015-03-09, 20:33
Posłuchaj
Bronisław Komorowski zaznaczył, że w kwestii in vitro zajmuje jednoznaczne i konsekwentne stanowisko od 2010 roku, od kiedy został kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta. - Zawsze byłem i jestem, i mam nadzieję, że zawsze będę, za życiem. A metoda in vitro, uporządkowana w sensie prawnym, to jest właśnie opowiedzenie się za życiem, za szansą na posiadanie dzieci - powiedział.
Ocenił, że uporządkowanie prawne metody in vitro jest "czymś absolutnie koniecznym". - Dzisiaj nie ma żadnych regulacji całościowych, dzisiaj nie ma ustawy, w związku z tym zjawisko jest z zakresu takiej "wolnej amerykanki" - stwierdził. Jednocześnie podkreślił, że "dobrze, że zapadły decyzje o finansowaniu procedury metody in vitro dla małżeństw, które marzą o dziecku, a z różnych powodów nie mogą go mieć".
"Nie jestem zwolennikiem"
O kwestię in vitro zapytano też kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Andrzej Duda oznajmił, że "generalnie" nie jest "zwolennikiem tego typu metod". - One są metodami sztucznymi, a wszelka sztuczność nie ma nic wspólnego z naturą - oświadczył. - Niemniej rozumiem tych małżonków, którzy z różnych przyczyn dzieci mieć nie mogą. Wiem, że są w dramatycznej sytuacji i bardzo cierpią z tego powodu, rozumiem to - dodał.
Dopytywany, jaką formę ustawy regulującej in vitro by podpisał jako prezydent, stwierdził, że temat in vitro "jest specyficzny". - Tak jak wiele podobnych tematów dotyczących kwestii budzących emocje w społeczeństwie, także ten temat jest jak zwykle - bo to nie pierwszy raz - wyciągany w trudnym czasie dla PO, po to, by skierować emocje publiczne na boczne tory - skomentował. Według Dudy największym problemem Polski jest obecnie wykluczenie, niskie zarobki, brak szans i wyjeżdzający z kraju młodzi ludzie. W jego opinii przede wszystkim to powinno być tematem do politycznej dyskusji.
Rząd o przepisach dotyczących procedury in vitro
Projektem regulującym procedurę zapłodnienia in vitro zajmie się we wtorek rząd. Projekt ogranicza możliwość tworzenia nadliczbowych zarodków - zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych (wcześniejsza wersja projektu mówiła o ośmiu). Większą ich liczbę będzie można tworzyć tylko, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania - współistniejąca z niepłodnością choroba lub wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego.
Leczenie niepłodności w drodze procedury zapłodnienia pozaustrojowego będzie mogło być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy. Warunki te nie będą musiały być spełnione, "jeżeli zgodnie z aktualną wiedzą medyczną nie jest możliwe uzyskanie ciąży w wyniku zastosowania tych metod". Zgodnie z rządową propozycją zakazane będzie niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju (grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5). Projekt przewiduje też powstanie centrów leczenia niepłodności.
W Polsce dotąd nie ma ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dotyczącej jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ubiegłym roku Komisja Europejska - Polsce grozi wysoka kara.
PAP, IAR, kk
REKLAMA