Propagowali totalitaryzm i nazizm. Wpadli w ręce CBŚP
13 osób z grupy wywodzącej się z neonazistowskiej organizacji "Blood&Honour" oraz z jej bojówki Combat18 odpowie za propagowanie totalitaryzmu i podżeganie do niszczenia ośrodków kultu religijnego, w tym podpalenia meczetu w Gdańsku.
2015-03-16, 14:28
Posłuchaj
- Rozbita grupa ma na swoim koncie przestępstwa polegające na publicznym propagowaniu totalitarnego ustroju państwa, publicznym nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych, przechowywaniu i posiadaniu w celu rozpowszechniania - druków, nagrań i innych przedmiotów, zawierających treści służące propagowaniu totalitaryzmu i nawoływaniu do nienawiści - powiedziała PAP rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji Katarzyna Balcer.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wytwarzania i posiadania materiałów wybuchowych, podżegania do podpalenia ośrodka kultu religijnego, niszczenia mienia oraz wytwarzania i posiadania materiałów propagujących ustrój faszystowski.
- Jedna z tych osób odpowie m.in. za podżeganie do podpalenia meczetu w Gdańsku. Kolejna za zorganizowanie wyjazdu kilku osób, które następnie koktajlami Mołotowa miały podpalić dom pod Warszawą, w którym mieli znajdować się cudzoziemcy - dodała Balcer.
W listopadzie ubiegłego roku w ramach śledztwa policjanci przeszukali w całej Polsce 55 adresów. Nikogo wówczas nie zatrzymali. Zabezpieczyli natomiast ubrania z symboliką faszystowską, ulotki, banery i plakaty zawierające takie treści, komputery, laptopy, nośniki pamięci, broń pneumatyczną oraz amunicję ostrą i gazową.
Podczas zatrzymań członków grupy funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. gotowe ładunki wybuchowe i produkty do ich wytwarzania.
O organizacji Blood&Honour (Krew i Honor) stało się w Polsce głośno w maju 2006 roku, kiedy na stronie redwatch opublikowano m.in. adresy i wizerunki osób określanych jako "wrogowie rasy". Na "liście wrogów" B&H znaleźli się działacze organizacji lewicowych, antyfaszystowskich i feministycznych. W niektórych przypadkach zamieszczono ich zdjęcia, rysopisy, adresy zamieszkania i pracy lub szkoły, daty urodzenia, informacje o tym, gdzie spędzają wolny czas, a nawet numery telefonów.
PAP/asop
REKLAMA