Prawie doprowadził do zderzenia pociągów. Maszynista niewinny
Olsztyński Sąd Rejonowy uniewinnił maszynistę, który latem zeszłego roku omal nie spowodował zderzenia pociągów na trasie Olsztyn - Gutkowo.
2015-04-03, 12:27
Posłuchaj
Zdaniem sądu, nie ma przesłanek, by mówić o sprowadzeniu na pasażerów niebezpieczeństwa udziału w katastrofie kolejowej, za co grozi do 8 lat więzienia. Taki zarzut postawiła maszyniście prokuratura. Według śledczych, rozmawiał on przez telefon i zignorował znaki nakazujące zatrzymanie pociągu.
20 sierpnia zeszłego roku niewiele zabrakło, by zderzyły się pociągi relacji Katowice-Gdynia i Elbląg-Olsztyn na przejeździe drogowym w Gutkowie. Skład jadący ze Śląska miał mieć tam przerwę techniczną. Maszynista tego pociągu Edward Z., zlekceważył zamknięty semafor i czerwone światło. Wjechał na rozjazd i znalazł się na torze, po którym w tym samym czasie jechał pociąg osobowy z Elbląga do Olsztyna. Na szczęście maszynistom udało się wyhamować. Pociągi wiozły około 200 osób. Nikomu nic się nie stało.
Kiedy można mówić o katastrofie?
- Sąd nie znalazł dowodów na poparcie tezy prokuratora, która by wskazywała na konkretne, realne niebezpieczeństwo sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofą a w związku z tym nie możemy przypisać oskarżonemu winy za to zdarzenie" - powiedział sędzia Krzysztof Matysiak, uzasadniając ustnie wyrok uniewinniający.
Jak podkreślił, przepisy prawa określają, kiedy można mówić o katastrofie, mianowicie jeśli występuje zagrożenie wyrządzenia szkody o wielkich rozmiarach dla mienia i zagrożenie utraty życia, czy zdrowia dla co najmniej 10 osób. Jeśli sąd miałby przypisać oskarżonemu taki zarzut to prokurator musiał wykazać, że wystąpiło realne zagrożenia dla tylu osób lub dla takiego mienia - wyjaśnił sędzia.
REKLAMA
Jak podkreślił sąd, w zeznaniach świadków z miejsca zdarzenia przesłuchanych przez sąd, a w szczególności pracownika kolejowej nastawni wynika, że w okolicach przejazdu nie było żadnego samochodu, ani osoby o tej porze - była godzina 20.00 gdy większego ruchu tam nie ma.
- Sąd po przeanalizowaniu sytuacji i zapoznaniu się z orzecznictwem ocenił, że przepis ten nie dotyczy wszelkiego, potencjalnego zagrożenia, ale konkretnego, który w danej chwili zagraża określonym osobom i określonemu mieniu - zaznaczył sędzia.
Jak dodał "zeznania świadków wskazują, że w tym konkretnym czasie nie było zagrożenia dla ludzi i mienia". Świadkowie podczas postępowania dowodowego mówili także, że pociągi, mimo iż znajdowały się na tym samym torze, nie mogły się zderzyć, gdyż maszynista nadjeżdżającego składu z Elbląga został uprzedzony o incydencie 2-3 kilometry przed stacją Gutkowo.
REKLAMA
TVP/x-news
Prokurator żądał kary 2 lat więzienia w zawieszeniu
W mowie końcowej prokurator zażądał dla oskarżonego kary 2 lat w zawieszeniu na 5, kary grzywny oraz rocznego zakazu kierowania pojazdami szynowymi. Prokuratura oskarżyła Edwarda S. o to, że sprowadził zagrożenia katastrofą, gdy prowadząc pociąg TLK Pojezierze relacji Katowice - Gdynia Główna nie zastosował się do nadawanego dla jego kierunku sygnału do zatrzymania i kontynuował jazdę pociągu. W wyniku tego "wjechał na niezabezpieczony przejazd kolejowy i dojechał do zwrotnicy, na której miał zmienić tor jazdy, jadący z przeciwległego kierunku pociąg Regio relacji Elbląg - Olsztyn Główny" - podkreślała prokuratura.
Maszynista - jak ustalili śledczy - był zdekoncentrowany, gdyż rozmawiał w czasie jazdy przez telefon i nienależycie obserwował tory i sygnalizatory. Przez to, że skierował pociąg na tor, na którym był już inny pociąg zdążający w przeciwnym kierunku maszynista sprowadził bezpośrednie zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym zagrażającą życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach - informowała prokuratura.
Obecnie Edward S. jest zawieszony w obowiązkach służbowych.
REKLAMA
Wyrok olsztyńskiego sądu nie jest prawomocny.
IAR,Radio Olsztyn,PAP,kh
REKLAMA