Protest przeciwko polityce Chin. Kolejny Tybetańczyk zmarł po samopodpaleniu
Nei Kyab zmarł po samopodpaleniu w Syczuanie w środkowych Chinach, aby zaprotestować przeciwko represyjnej polityce Pekinu w tym regionie - podało Radio Wolna Azja i organizacja pozarządowa Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu.
2015-04-17, 10:13
Mężczyzna zmarł z powodu odniesionych poparzeń. Ciało Kyaba, wdowca i ojca siedmiorga dzieci, "zostało zabrane przez policję", która - jak precyzuje Radio Wolna Azja - uniemożliwia przeprowadzenie tradycyjnej ceremonii pogrzebowej.
40-latek, zanim się podpalił, na niewielkim ołtarzyku umieścił m.in. zdjęcie Dalajlamy XIV, duchowego przywódcy politycznego Tybetańczyków, od lat przebywającego na uchodźstwie w Indiach. To już drugie takie podpalenie od początku kwietnia w proteście przeciwko represyjnej polityce Pekinu wobec religii i kultury tybetańskiej.
Wstrząsające dane
Od 2009 roku w Państwie Środka samospalenia dokonało - według różnych źródeł od ok. 120 do ponad 130 Tybetańczyków, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko chińskiej polityce wobec ich społeczności.
Strona chińska twierdzi, że "pokojowo wyzwoliła" Tybet i poprawiła los jego mieszkańców, inwestując w rozwój gospodarczy regionu. Strona tybetańska uważa chińską dominację w Tybecie za zagrożenie dla tożsamości i kultury tybetańskiej.
REKLAMA
Biała Księga Pekinu
W opublikowanej w środę Białej Księdze chińskie władze oświadczyły, że dalajlama powinien pozbyć się iluzji w sprawie rozmów na temat przyszłości Tybetu. Pekin zarzucił duchowemu przywódcy Tybetańczyków nieszczerość i skryte dążenie do niepodległości tego regionu.
Dalajlama podkreśla, że chce wyłącznie szerszej autonomii dla Tybetańczyków.
PAP/aj
REKLAMA