IPN tworzy listę sprawców ludobójstwa w obozie w Treblince

W koszalińskiej delegaturze szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej powstaje lista osób biorących udział w eksterminacji w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Treblince. Zamordowano tam ok. 750 tys. osób, głównie Żydów, ale także Polaków.

2015-05-10, 15:28

IPN tworzy listę sprawców ludobójstwa w obozie w Treblince
Pomnik Ofiar Obozu Zagłady w Treblince. Foto: Adrian Grycuk/Wikimedia Commons/CC

Śledztwo IPN dotyczy ludobójstwa dokonywanego od lipca 1942 do 1944 roku przez funkcjonariuszy niemieckich władz okupacyjnych. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie wszczęła je w 2005 roku, a koszalińska delegatura przejęła je dwa lata temu. Głównym zadaniem śledztwa jest ustalenie sprawców, którzy dokonywali aktów ludobójstwa w obozie Treblince i w tamtejszym obozie karnym.

W opinii prokuratora prowadzącego śledztwo Krzysztofa Bukowskego, tworzenie list załogi zespołu obozów jest zdecydowanie łatwiejsze niż poznanie ich ofiar. Jak przyznał, udało się już ustalić "w miarę pełne" listy esesmanów i wachmanów - to ok. 40 esesmanów niemieckich i austriackich, a także ok. 120 wachmanów, w większości narodowości ukraińskiej, ale także rosyjskiej i litewskiej.

HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>

- Zdecydowana mniejszość załogi obozu została po wojnie osądzona - wskazał Bukowski. - Żadnej kary śmierci sądy niemieckie i austriackie, do których dotarłem, nie orzekły. Z informacji, które posiadam wynika, że sąd ZSRR wydał na jednego z wachmanów wyrok śmierci, który wykonano - dodał.

"Tam ludzie trafiali tylko w jednym celu"

- Najtrudniejszą rzeczą jest jednak próba stworzenia listy osób, które straciły tam życie - oznajmił prokurator. - Całe transporty przybywające do obozu zagłady nie były spisywane, a więźniom nie przydzielano numerów. Tam ludzie trafiali tylko w jednym celu, mieli być uśmierceni - podkreślił. Jak zeznał jeden ze świadków, Niemcy prowadzili jakąś formę ewidencji, ale została ona prawdopodobnie zniszczona.

Spośród ok. 750 tys. zamordowanych więźniów różnej narodowości udało się przywrócić tożsamość ponad stu. - Znanych z imienia i nazwiska, a także miejsca pochodzenia, mamy niewiele osób, to łącznie ponad sto nazwisk z całego kompleksu obozowego. Udało się ją ustalić na podstawie wcześniejszych zeznań osób, które już niestety nie żyją. Niedawno przesłuchaliśmy ostatniego uczestnika powstania, które wybuchło w obozie w sierpniu 1943 roku, i uzyskaliśmy od niego trochę nowych informacji - powiedział prokurator.

II WOJNA ŚWIATOWA w portalu PolskieRadio.pl>>>

Zdaniem Bukowskiego, 750 tys. ofiar zamordowanych w Treblince to jedynie szacunkowa liczba, która może być w rzeczywistości wyższa. W niektórych opracowaniach mówi się nawet o 915 tys. ofiar. - Liczba ofiar obozu jest uśredniona. Oszacowano ją na podstawie listów przewozowych, które uratował przed zniszczeniem jeden z kolejarzy polskich - wyjaśnił prokurator.

- Do obozu wjeżdżały osoby, które miały imię, nazwisko, rodzinę i uczucia, a później po przejściu męki, poniżenia i upodlenia nie zostawało z nich nic. Nawet popiół, który został z ich ciał po spaleniu, był rozbijany i przysypywany piaskiem - zaznaczył Bukowski. - Ostatnio z materiałów archiwalnych uzyskałem relację osoby, która opisywała, jak wyciągała z komory gazowej ciało Janusza Korczaka i dzieci, którymi się opiekował - dodał.

PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej