Pięć osób z zarzutami po Marszu Równości w Gdańsku
W sobotnim Marszu Równości w Gdańsku wzięło udział ponad tysiąc osób. Kontrmanifestację zorganizowali narodowcy, którzy wykrzykiwali obraźliwe słowa w kierunku uczestników marszu. Zatrzymano pięć osób.
2015-06-01, 10:17
Do większych incydentów nie doszło. Gorąco zrobiło się jednak na wysokości Dworca PKP.
Cztery zatrzymane osoby usłyszały zarzuty zakłócania ładu i porządku publicznego oraz przeszkadzania w zgromadzeniu. Grozi za to grzywna i ograniczenie wolności. 37-letni mężczyzna będzie odpowiadał przed sądem za znieważenie policjanta oraz naruszenie jego nietykalności cielesnej - za to może trafić do więzienia nawet na 3 lata.
Na tym jednak nie koniec. Policja ustaliła już kolejne osoby, które zakłóciły Marsz Równości w Gdańsku. One wkrótce zostaną wezwane do komisariatu. Będą przesłuchane i usłyszą zarzuty - powiedziała podkomisarz Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.
Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter Radia Gdańsk wśród nich jest gdańska radna PiS Anna Kołakowska. Ona razem z mężem, synem i córką usiadła na jezdni i zablokowała marsz. Policjanci po długich negocjacjach usunęła całą czwórkę z trasy.
REKLAMA
Głównym organizatorem Marszu Równości było Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych) Tolerado. W przemarszu wzięli udział m.in. prezydent Słupska Robert Biedroń, wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, ambasador Szwecji w Polsce Steffan Herrstrom. Marsz przeszedł przez centrum miasta, z Targu Węglowego do ul. Elektryków na terenie byłej stoczni w Gdańsku.
TVP/x-news
IAR,kh
REKLAMA