Prezydent Turcji przed wyborami atakuje zagraniczne media

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w sobotę podjął ostrą polemikę z zagranicznymi mediami. W przeddzień wyborów parlamentarnych nakazał brytyjskiemu "Guardianowi", by "nie przekraczał granic". O krytykującym go prestiżowym "New York Timesie" powiedział, że stoi za nim "wielki żydowski kapitał".

2015-06-06, 15:33

Prezydent Turcji przed wyborami atakuje zagraniczne media
Prezydent Turcji na wiecu w Eskisehir . Foto: PAP/EPA/KAYHAN OZER

- Wiecie, co pewien brytyjski dziennik napisał na temat tych wyborów? Napisał, że biednym muzułmanom i takim, którzy nie przejęli w pełni zachodnich wzorców, nie wolno rządzić ich własnym krajem! - oświadczył Erdogan w Ardahan na północnym wschodzie kraju.

- Kim jesteście? Jesteście prymitywami. Nie przekraczajcie granic. Od kiedy macie prawo nas oceniać? - grzmiał prezydent, a jego słowa zostały nagrodzone oklaskami.

Konstytucja zabrania szefowi państwa uczestniczenia w kampanii wyborczej. Mimo to od jej początku Erdogan atakuje tureckie i zagraniczne media, które krytykują jego politykę lub opublikowały niewygodne informacje dla jego islamistyczno-konserwatywnej partii.

Erdogan atakuje krytyków z Zachodu

REKLAMA

W sobotę Erdogan ponownie skrytykował amerykański dziennik "New York Times", któremu już wcześniej groził w związku z artykułem opisującym jego autorytarne tendencje.

Zwracając się do tysięcy zwolenników, prezydent po raz kolejny oskarżył gazetę o to, że od ponad dekady prowadzi antyturecką kampanię. - Teraz tryskają nienawiścią do mnie (...). Znamy ich szefów, za tym niestety stoi wielki żydowski kapitał - dodał.

Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana, która utrzymuje się u władzy od 2002 roku, jest faworytem niedzielnych wyborów.

Erdogan włączył się w kampanię na rzecz swego ugrupowania, licząc na to, że zdobędzie ono ponad 330 z 550 mandatów, dzięki czemu możliwe będzie znowelizowanie konstytucji, umocnienie kompetencji szefa państwa i ustanowienie systemu prezydenckiego.

REKLAMA

Znaczenie wyborów w Turcji

W Turcji odbędą się w niedzielę wybory parlamentarne, w których po raz pierwszy prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) startuje jako partia polityczna, a nie jak do tej pory wystawiając tylko niezależnych kandydatów.

- Dojrzeliśmy. Nadszedł czas, aby podjąć takie ryzyko. Mamy potencjał, żeby zdobyć około 12 procent głosów i wejść do parlamentu - powiedział Ziya Pir, jeden z kandydatów HDP w kurdyjskim mieście Diyarbakir w południowo-wschodniej Turcji.

Według Pira niedzielne wybory będą jednymi z najważniejszych we współczesnej historii Republiki Tureckiej. Po pierwsze, od ich wyniku będzie zależeć przyszłość systemu parlamentarnego, który obowiązuje obecnie i który prezydent Recep Tayip Erdogan chciałby zmienić na prezydencki. Erdoganowi może się to udać tylko pod warunkiem, że rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zdobędzie w tych wyborach zdecydowaną większość.

Po drugie, jeśli HDP nie przekroczy obowiązującego 10-procentowego progu wyborczego, może to doprowadzić do upadku kulejących od dłuższego czasu negocjacji pokojowych prowadzonych przez rząd turecki z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), wpisaną zarówno przez Stany Zjednoczone jak i UE na listę organizacji terrorystycznych.

REKLAMA

PAP/agkm

Piątkowy zamach na wiecu w stolicy Kurdystanu:


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej