Powyborcze szachy w Turcji. Czy AKP uda się znaleźć koalicjanta? (analiza)
Po niedzielnych wyborach w Turcji, w których żadna partii nie zdobyła absolutnej większości głosów, eksperci są zgodni, że niezależnie od tego, czy zwycięska AKP zdoła przekonać do koalicji rządowej inne ugrupowania, czy też nie, kraj czekają trudne czasy.
2015-06-09, 10:31
Posłuchaj
Wyniki wyborów parlamentarnych w Turcji. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) wygrała niedzielne głosowanie, zdobywając 258 miejsc w 550-osobowym parlamencie. Oznacza to, że straciła większość absolutną i aby utrzymać władzę, musi albo wejść w koalicję z jedną z trzech partii opozycyjnych albo stworzyć rząd mniejszościowy.
Na razie pozostałe partie wykluczyły współpracę z konserwatywną, głęboko muzułmańską AKP, która przez ostatnie 13 lat rządziła samodzielnie i doprowadziła do głębokiej polaryzacji kraju. Jednak na negocjacje w tej sprawie AKP ma 45 dni od momentu otrzymania mandatu z rąk prezydent Recepa Tayyipa Erdogana.
Koalicja z nacjonalistami?
Najłatwiej AKP byłoby znaleźć wspólny język z Nacjonalistyczną Partią Działania (MHP), na którą w tych wyborach głosowało o 6 proc. więcej Turków niż w 2011 r.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
- Te partie są sobie stosunkowo najbliższe ze wszystkich, które wejdą do parlamentu - uważa profesor Ali Carkoglu ze stambulskiego Uniwersytetu Koc. - To do MPH przeszło wielu byłych zwolenników Erdogana rozczarowanych jego autorytaryzmem - tłumaczy.
Komentator polityczny i akademik Cengiz Aktar uważa, że jakakolwiek koalicja musiałaby funkcjonować w cieniu apodyktycznego Erdogana. Dlatego ma wątpliwości, czy taka opcja jest możliwa.
Uważa on jednak, że są szanse na to, że jeśli AKP nie znajdzie partnera i nie zdecyduje się rządzić samodzielnie, może zwrócić mandat Erdoganowi, który wtedy może powierzyć misję tworzenia rządu Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), która zajęła drugie miejsce.
Rządy mniejszościowe?
Jednak podczas gdy AKP do stworzenia koalicji potrzebuje tylko jednej z trzech partii, które weszły do parlamentu, CHP, która zdobyła 132 miejsca, musi do współpracy przekonać zarówno MHP jak i prokurdyjską Ludową Partię Demokratyczną (HDP). Problem polega na tym, że nacjonalistyczna MHP od dawna wyklucza koalicję z HDP.
REKLAMA
RUPTLY/x-news
- Teoretycznie mamy wiele wariantów, w praktyce mało opcji - pisze w swojej powyborczej analizie Soner Cagaptay z Programu Tureckich Badań Instytutu w Waszyngtonie.
Uważa on, że AKP raczej zdecyduje się na rząd mniejszościowy. Problem polega na tym, że zarówno koalicje jak i rządy mniejszościowe w Turcji zwykle szybko upadają. Istnieje więc także możliwość, że Ankarę czekają wkrótce ponowne wybory właśnie z powodu upadku nowo utworzonego rządu czy też ponieważ nikt nie będzie w stanie go utworzyć.
Ekrem Dumanli, redaktor naczelny "Zaman", jednej z gazet ostatnio atakowanych przez prezydenta Turcji jako część tzw. równoległego systemu państwowego stworzonego przez muzułmańskiego kaznodzieję Fetullaha Gulena, uważa taki scenariusz za najbardziej prawdopodobny. Twierdzi, że niedzielne wybory były tylko próbą generalną przed następnym, o wiele poważniejszym starciem.
REKLAMA
Następne wybory
- Na scenie politycznej Turcji nastąpiły pewne zmiany, teraz politycy wyciągają wnioski. Niedzielne wybory były trochę nie fair, bo dla AKP prowadzili kampanię wyborczą i Erdogan, i premier Abdullah Davutoglu. Następne wybory będą tymi prawdziwymi - mówi Dumanli.
Powiązany Artykuł
Źródła zbliżone do AKP, z którymi rozmawiała PAP, twierdzą, że w partii mogą zajść zmiany. Mówi się o tym, że prezydent może obwinić za klęskę Davutoglu. Wszyscy zastanawiają się też, co zrobi były prezydent Abdullah Gul, który w zeszłym roku został przez Erdogana odsunięty na boczny tor.
- Gul jest ostrożny. Zawsze podkreśla, że współtworzył AKP. Mało się odzywa. Dlatego do tej pory Erdogan nigdy go bezpośrednio nie zaatakował. Ale chodzą pogłoski, że czeka na odpowiednią okazję. Być może teraz się taka nadarzy - powiedziało źródło.
REKLAMA
Wszyscy analitycy są zgodni, że cokolwiek się stanie, Turcję czeka trudny okres.
Osłabiony bank centralny
Według Kerema Oktema z Uniwersytetu w Graz kraj wchodzi w okres niepewności, w którym najpewniej będzie miał poważne problemy ekonomiczne. - Tureckie instytucje państwowe zostały skorodowane i to tak bardzo, że zarówno bezpieczeństwo wewnętrzne kraju jak i jego rola w międzynarodowych układach uległy zachwianiu - mówi Oktem.
Tego samego zdania jest Aktar. "Z AKP czy bez AKP w następnych latach Turcja będzie miała duże problemy. Ktokolwiek przyjdzie, będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Biurokracja państwowa nie pracuje, nie funkcjonują system sądowniczy, dyplomacja, armia, administracja terytorialna" - wymienia Aktar. To skutki kontrowersyjnej polityki AKP, która w ostatnich latach przeprowadziła liczne przetasowania w administracji państwa, usuwając z niej rzekomą siatkę ludzi Gulena. - Skarb państwa jest zrujnowany, bo prezydent interweniuje każdego dnia w decyzje banku centralnego. Turcja jest w tej chwil strukturalnie bardzo słaba - podkreśla.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Dodaje, że większość Turków żyje na kredyt, dużo wydaje, mało oszczędza. To recepta na katastrofę - zaznacza.
Słuchać drugiej strony
Bardziej optymistyczny stara się być Can Dundar, redaktor naczelny niezależnego dziennika "Cumhuriyet", oskarżony przez Erdogana o szpiegostwo i publikowanie informacji o wadze tajemnicy państwowej. Powodem było umieszczenie na stronie internetowej gazety krótkiego filmu, pokazującego tureckie służby bezpieczeństwa znajdujące broń i amunicję przeznaczoną dla islamskich rebeliantów w Syrii w ciężarówkach należących do tureckich służb wywiadowczych MIT.
- Na razie trudno jest przewidzieć, co się stanie, ale jedno jest pewne - okres agresji się skończył. To jest bardzo ważne, i dla nas w gazecie, i dla całej Turcji - mówi Dundar. Dodaje, że jednym z największych problemów, z którym Turcy będą musieli się uporać, jest głęboka polaryzacja.
- Musimy nauczyć się słuchać drugiej strony, znaleźć sposób na to, jak znowu żyć razem a nie osobno - mówi Dundar.
REKLAMA
Ze Stambułu Agnieszka Rakoczy (PAP)
pp/PAP/IAR
REKLAMA