Francja: zamach w zakładach gazowych niedaleko Lyonu. Napastnik zatrzymany
Zatrzymano napastnika, który zaatakował zakłady gazowe w Saint-Quentin-Fallavier niedaleko Lyonu. Na miejscu wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa po tym, jak znaleziono zwłoki z uciętą głową. Prokuratura informuje o rozmieszczeniu jednostki antyterrorystycznej.
2015-06-26, 16:25
Posłuchaj
Bramę zakładów gazowych amerykańskiej firmy Air Products w Saint-Quentin-Fallavier, ok. 30 km na południowy wschód od Lyonu, ok. godz. 10 staranował samochód z jedną lub więcej osobami. Nieco później nastąpiła eksplozja zbiorników z gazem. Według źródeł zbliżonych do sprawy mężczyzna, który przedostał się na teren zakładów, miał islamistyczny sztandar w ręku. Zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne.
Według informatorów agencji AFP w pobliżu zakładu znaleziono ciało pozbawione głowy. Ofiara została zidentyfikowana. Jest to szef przedsiębiorstwa z okolic Lyonu - poinformowały źródła związane ze śledztwem, nie podając więcej żadnych szczegółów dotyczących tożsamości. Na miejscu znaleziono również flagę lub kilka flag z napisami po arabsku. AFP poinformowała także, że odciętą głowę, pokrytą arabskimi napisami, znaleziono zatkniętą na ogrodzeniu.
Firma Air Products poinformowała, że po ataku doliczono się wszystkich pracowników. W oświadczeniu podano, że wszystkich pracowników ewakuowano z miejsca zdarzenia. Nie potwierdzono doniesień, by członkowie personelu byli wśród poszkodowanych.
Na miejsce przyjechał szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve, który poinformował, że prawdopodobnym sprawcą zamachu jest Yacine Sali, już wcześniej notowany przez policję jako radykalny islamista.
REKLAMA
Bernard Cazeneuve powiedział, że Yacine Sali mieszka prawdopodobnie na przedmieściu Lyonu. W 2006 roku policja umieściła go na liście osób podejrzanych o islamski radykalizm. Jednak od tego czasu nie stwierdzono żadnych wykroczeń. Yacine Sali nie był nigdy karany. Jak donosi thelocal.fr, zamachowiec pracował jako dostawca, plany zamachu ukrywał przed rodziną. Cytowana przez francuskie media żona Saliego powiedziała, że jak zwykle wyszedł rano do pracy. Kobieta była zdziwiona, że wczesnym popołudniem nie wrócił do domu.
Posłuchaj
REKLAMA
Cazeneuve potwierdził informację, że przy ciele ofiary terrorysty znaleziono flagę z napisami w języku arabskim. Te napisy - jak powiedział - nie zostały jeszcze przetłumaczone.
Szef francuskiego MSZ podziękował również strażakowi, który "zneutralizował sprawcę zamachu" i umożliwił jego szybkie aresztowanie. Minister poinformował również, że zatrzymano kilka innych osób, które "mogły mieć związek z zamachem". - Te podejrzenia są obecnie weryfikowane - dodał szef francuskiego MSW. Nie chciał ujawnić liczby zatrzymanych osób.
W zakładzie wcześniej znaleziono zwłoki pozbawione głowy, a także islamistyczną flagę.
REKLAMA
Premier Manuel Valls zarządził wzmocnioną czujność służb policyjnych zwłaszcza w regionie Lyonu.
Prezydent Francji Francois Hollande, który uczestniczy w piątek w drugim dniu szczytu UE w Brukseli, "wczesnym popołudniem" wróci do Paryża. Poinformowano, że o godz. 15 w Pałacu Elizejskim ma rozpocząć się posiedzenie Rady Obrony w związku z zamachem. Jak powiedział Hollande, wydarzenia w zakładach gazowych w Saint-Quentin-Fallavier nosiły wszelkie znamiona ataku terrorystycznego.
- Towarzyszą nam duże emocje. Ale emocje nie mogą być jedynym rozwiązaniem. Konieczne są działania. Musimy bronić naszych wartości i nie możemy dać się zastraszyć - powiedział Hollande. Podkreślił, że nie można pozwolić na to, aby w wyniku takich aktów terrorystycznych tworzyły się między Francuzami "niepotrzebne podziały czy poczucie podejrzliwości". - Musimy podjąć działania, których oczekują od nas Francuzi: czyli bronić ich i odkryć prawdę o grupach odpowiedzialnych za tego typu akty - powiedział prezydent Hollande.
REKLAMA
Posłuchaj
Paryska prokuratura poinformowała, że wszczęto śledztwo w sprawie morderstwa i usiłowania morderstwa przez zorganizowaną grupę powiązaną z terroryzmem.
Zamachu dokonano prawie pół roku po krwawych islamistycznych atakach w Paryżu, w wyniku których zginęło 17 osób. Od 7 do 9 stycznia trzej dżihadyści przeprowadzili ataki na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", a także sklep koszerny i patrol policyjny.
IAR, PAP, Reuters, bk, mr
REKLAMA
REKLAMA