"Jesteśmy na wojnie i nie okażemy żadnego pobłażania". Grecja przed referendum

Były premier Grecji ostrzega swoich obywateli przed głosowaniem w referendum przeciwko porozumieniu z wierzycielami, a obecny minister finansów wylicza dlaczego warto tak zrobić. Za poparcie planu eurolandu wykluczony został deputowany partii Niezależnych Greków. Temperatura polityczna przed niedzielnym głosowaniem rośnie.

2015-07-02, 21:05

"Jesteśmy na wojnie i nie okażemy żadnego pobłażania". Grecja przed referendum

Posłuchaj

Grecja: agitacja przed referendum. Korespondencja Tomasza Majki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Minister Janis Warufakis przekonuje na swoim blogu internetowym, że tylko odrzucenie przez naród dotychczasowych propozycji wierzycieli umożliwi dalsze rozmowy przede wszystkim o umorzeniu części długów, które sięgają 240 miliardów euro. Przypomniał, że państwa strefy euro prawie trzy lata temu już przyznawały, że zadłużenie Grecji wymaga restrukturyzacji, ale nie chciały dotąd o tym rozmawiać. Minister finansów uspokajał obywateli, że Grecja zostanie w strefie euro a ich depozyty są bezpieczne. Nie wykluczył, że jeśli w referendum Greccy zagłosują w większości "za" porozumieniem to rząd może się podać do dymisji.

Z kolei były grecki premier Kostas Karamanlis z opozycyjnej obecnie Nowej Demokracji ostrzegał, że namowy rządu mogą jeszcze utrudnić negocjacje z wierzycielami. Karamanlis twierdzi, że jeśli zwyciężą w niedzielnym głosowaniu zwolennicy powiedzenia "nie" porozumieniu, to będzie to symbol oddalania się Grecji "serca" Europy.

( Paweł Gmoch,  Stowarzyszenie Greckich Przedsiębiorców w Polsce "Hermes")

REKLAMA

źródło: TVN24/x-news

Kwestia referendum traktowana jest przez rządących niezwykle poważnie, zwłaszcza, że zaczyna ona powodować wewnętrzne podziały. Deputowany nacjonalistycznej partii Niezależnych Greków (ANEL), koalicyjnego partnera Syrizy, został w czwartek wykluczony ze swojej grupy parlamentarnej, ponieważ opowiedział się za odpowiedzią "tak" w niedzielnym głosowaniu.

W rozmowie z telewizją Mega deputowany z Iraklionu na Krecie Konstantin Damawolitis ocenił, że pytanie, które będzie zadane w referendum, oznacza faktycznie wybór między euro a drachmą, choć rząd odrzuca taką interpretację. Damawolitis oświadczył, że wybór "nie", forsowany przez jego partię i populistyczną Syrizę, grozi wyjściem kraju ze strefy euro i on sam będzie głosował "tak". Po tej deklaracji Damawolitis został wykluczony decyzją przewodniczącego ANEL Panosa Kammenosa, który pełni jednocześnie funkcję ministra obrony.

Sam Kammenos wyraźnie oświadczył swoim współpracownikom, że nie będzie akceptował żadnej kontestacji rządowego stanowiska. - Jesteśmy na wojnie i nie okażemy żadnego pobłażania. Ci, którzy nie popierają wojny, muszą odejść - mówił po spotkaniu z premierem Aleksisem Ciprasem, który specjalnie pojawił się w gmachu ministerstwa.

REKLAMA

(Alexis Cipras, premier Grecji)

źródło: CNN Newsource/x-news

REKLAMA

Trzech innych deputowanych ANEL w ostatnich godzinach sygnalizowało sprzeciw wobec samego referendum lub głosowania w nim przeciwko pomocy międzynarodowej, wbrew apelom rządu, co pozwala spodziewać się kolejnych podziałów koalicji składającej się ze 149 deputowanych Syrizy i początkowo 13 deputowanych ANEL.

W samych Atenach również czuć napięcie polityczne przed referendum. Na centralnym placu miasta wielką manifestację zapowiadają komuniści.

Według najnowszych szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego Grecja będzie potrzebowała prawie 52 miliardów euro pomocy, konieczna będzie też redukcja długu o 53 miliardy euro. Analizy ekspertów MFW biorą pod uwagę zatrzymany wzrost gospodarczy - 0 proc. zamiast 2,5 proc. we wcześniejszych symulacjach - i niewdrożone reformy.

Za obecną, dramatyczną sytuację gospodarczą wini przede wszystkim rząd premiera Aleksisa Ciprasa. Wyrzuca też w ogóle greckim przywódcom, że wiele ważnych reform, a zwłaszcza prywatyzacji, zostało wprowadzonych tylko częściowo lub zbyt wolno.

REKLAMA

Posłuchaj

Nowe szacunki MFW dla Grecji. Korespondencja Beaty Płomeckiej (IAR) 0:51
+
Dodaj do playlisty

W roku 2011 Fundusz wyliczył, że Ateny mogą uzyskać 50 mld euro, jeśli do końca 2015 roku sprywatyzują pewną część państwowego mienia; dotychczas jednak z prywatyzacji uzyskano zaledwie 3,2 mld euro. Ponadto w ubiegłym roku MFW ocenił, że zadłużenie publiczne Aten spadnie ze 175 proc. PKB w 2013 roku do 128 proc. w roku 2020; tymczasem według nowych prognoz dług zmniejszy się w tym okresie tylko do 150 proc. PKB.

W Grecji w niedzielę ma odbyć się referendum ws. przyjęcia pomocy finansowej na surowych warunkach podyktowanych przez międzynarodowych wierzycieli. Po fiasku negocjacji nad warunkami odblokowania ostatniej transzy z drugiego programu wsparcia dla Grecji, program ten wygasł, a Ateny nie były w stanie spłacić raty zadłużenia wobec MFW w wysokości 1,55 mld euro.

REKLAMA

Posłuchaj

Francja stawia pytania o „rozwód” Grecji z Europą. Korespondencja Marka Brzezińskiego (IAR) 0:55
+
Dodaj do playlisty

Wielu przywódców państw eurolandu twierdzi jednak, że jeśli Grecy rzeczywiście zdecydują się odrzucić propozycje instytucji (Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego) krajowi grozić będzie totalne bankructwo i wypadnięcie ze strefy euro.

IAR/PAP/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej