Politolog o porozumieniu lewicy: koalicja może się rozpaść jeszcze przed wyborami
- Polityka widziała już nie takie koalicje - tak o zjednoczonej lewicy na czele z SLD i Twoim Ruchem mówi docent doktor Ewa Pietrzyk Zieniewicz.
2015-07-18, 20:12
Posłuchaj
Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego nie wyklucza jednak, że koalicja może rozpaść się jeszcze przed wyborami. - Pierwszą przeszkodą będą listy wyborcze - mówi docent Pietrzyk-Zieniewicz. Jej zdaniem, politycy lewicy mogą się pokłócić o pierwsze i drugie miejsca na listach do parlamentu. - Po drugie, decyzja jest ryzykowna, bo to jednak nie cała lewica, ale tylko trzy formacje - dodała Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
Rozmowy o wspólnym starcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu i Zielonych toczyły się pod auspicjami OPZZ. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz uważa, że kolejnym problemem dla zjednoczonej lewicy będą sondaże. Zgodnie z prawem, koalicja wyborcza musi przekroczyć nie pięcio- a ośmioprocentowy próg wyborczy, aby wejść do Sejmu. - A wciąż najsilniejszą formacją jest SLD - przypomina ekspertka.
Docent Pietrzyk-Zieniewicz uważa za prawdopodobny scenariusz, w którym to także młodzi członkowie Sojuszu, obecnie popierający zjednoczenie lewicy, stwierdzą, że lepszy będzie udział w wyborach jedynie w ramach SLD.
REKLAMA
"Długie ustalanie szczegółów"
- Lewicy potrzebny jest program, zjednoczenie to za mało - tak politolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej prof. Radosław Markowski skomentował decyzję o wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych SLD, Twojego Ruchu i Zielonych.
Markowski uważa, że sobotnia decyzja to dopiero pierwszy krok do zjednoczenia polskiej lewicy. - Długo, bardzo długo jeszcze będą musieli ustalać szczegóły. Potrzebny jest też jakiś wyraźny, klarowny przekaz, po co się ta lewica jednoczy. W tej chwili przekaz jest taki, że jednoczy się, aby przekroczyć magiczny 8-procentowy próg poparcia, żeby zaistnieć w parlamencie. Ale pozostaje pytanie, jaki jest jej program - mówił Markowski.
Politolog uważa, że w Polsce jest bardzo wiele spraw, które aż proszą się o zainteresowanie ze strony lewicy.
- W tym kraju lewica ma kilka rzeczy jakby podanych na tacy. To jest kraj średniowiecznego katolicyzmu. Socjokulturowo to, co się dzieje wokół in vitro i dziesiątków innych spraw, to średniowiecze. Z samego tego, jak Kościół zachowuje się wobec spraw obyczajowych, lewica mogłaby mieć w Polsce co najmniej 15 procent poparcia. W takich sprawach jak edukacja, oświata, transport publiczny, infrastruktura to lewica ma zazwyczaj jakieś dobre, neutralne światopoglądowo pomysły, podobnie w sprawach kultury. Jeśli coś takiego w następnym miesiącu albo dwóch usłyszymy, to może ludzie się ku tej lewicowej koalicji zwrócą. Ale informacja, że pan Palikot z panem Millerem i panią Nowacką nie zagryzają się na śmierć i chcą razem startować w wyborach, to nie jest żaden sensowny przekaz - ocenił Markowski.
"Polityczna fantazja"
Próba wejścia do Sejmu przez koalicję partii lewicowych kierowanych przez słabych, skompromitowanych liderów to polityczna fantazja - uważa politolog dr Wojciech Jabłoński. Ocenił, że lewica mogłaby mieć szanse na sukces startując jako jedna partia.
REKLAMA
- Źle wyznaczono cel. Liderzy są już słabi, opatrzyli się opinii publicznej i mediom, zdążyli się skompromitować w ubiegłych latach. Postawili sobie poprzeczkę powyżej swoich możliwości. Elektoraty partii nie będą się dodawać, a wręcz przeciwnie. Wyborcy, którzy stali za jedną opcją lewicową niekoniecznie mogą sprzyjać tej, która jest jej współkoalicjantem. Zawiodła matematyka polityczna i to wśród ludzi, którzy w polityce są od wielu lat. I zawiódł też chyba instynkt samozachowawczy - powiedział Jabłoński.
Uważa, że koalicja lewicy przetrwa jedynie do wyborów, "a wybory będą końcem nie tylko tej koalicji, ale także lewicy w Polsce". Politolog ocenił, że niemożliwe jest przekroczenie przez nią 8-proc. progu wyborczego. - Wszystkie te partie są w dość mocnym kryzysie. One powinny skupić się raczej na - też mało realnej - ale możliwości przekroczenia progu 5 proc. jako jedna partia, nie koalicja - powiedział politolog. Tu konieczne byłoby - zauważa politolog - "przyhamowanie ambicji liderów".
- PZPR wiedziała, kiedy sztandar wyprowadzić, a i tak było już na to późno. Natomiast SLD nie wie, kiedy sztandar wyprowadzić. Ten sztandar za SLD wyprowadzą wyborcy - ocenił. Według Jabłońskiego środowiska lewicowe miały szansę na przekroczenie 5 proc. progu, gdyby pół roku temu pozbyły się starych liderów, a skupiły się na tworzeniu nowej formacji. Teraz - jak powiedział - m.in. ze względu na zbyt krótki czas do wyborów, partii nie dałoby się wypromować.
pp/IAR/PAP
REKLAMA