Sąd w Gdańsku nie chce prowadzić sprawy Amber Gold. Boi się negatywnych komentarzy?
Sąd Okręgowy w Gdańsku wysłał już oficjalne pismo do Sądu Najwyższego z prośbą o wyznaczenie innego sądu w kraju. Główny, oficjalny argument to "dobro wymiaru sprawiedliwości"
2015-07-24, 22:54
Jak nieoficjalnie ustalił reporter Polskiego Radia, sąd obawia się lawiny krytycznych komentarzy w internecie.
Powołuje się na podobną sytuację z 2012 roku, gdy media ujawniły aferę z sędzią Ryszardem Milewskim, wobec którego przeprowadzono dziennikarską prowokację.
Były prezes gdańskiego sądu był przekonany, że rozmawia przez telefon z przedstawicielem kancelarii premiera i ustalał z nim termin posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztowania Marcina P. Rozmówcą był jednak dziennikarz, a nie urzędnik państwowy. Po ujawnieniu sprawy, Milewski stracił stanowisko, a internauci pisali wówczas o "sitwie w gdańskim wymiarze sprawiedliwości".
16 tysięcy tomów akt
Dokumenty sprawy Amber Gold trafiły do sądu w maju. Akt oskarżenia przeciwko małżeństwu P., liczy 9 tysięcy stron. Wyznaczony już został sędzia do prowadzenia sprawy, który zapoznaje się teraz z materiałami dowodowymi.
REKLAMA
Czy gdański sąd będzie prowadził sprawę Amber Gold, ma się okazać się w ciągu miesiąca.
TVN24/x-news
W sprawie pokrzywdzonych jest 19 tysięcy osób. Śledztwo w sprawie trwało trzy lata. Marcinowi P. i jego żonie postawiono w sumie 41 zarzutów. Przede wszystkim są oni podejrzani o to, że w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali klientów na kwotę 851 milionów złotych. Małżeństwu grozi 15 lat więzienia. Nie przyznają się do winy.
Poza możliwym procesem karnym, przed gdańskim sądem będzie toczyła się sprawa wierzycieli Amber Gold. 12 tysięcy osób domaga się zwrotu prawie 600 milionów złotych.
REKLAMA
IAR/iz
REKLAMA