Paralotniarz zatrzymany na Białorusi wrócił do Polski
Polski paralotniarz, który nielegalnie wleciał na Białoruś, opuścił areszt w Grodnie i wrócił do kraju. Służba prasowa białoruskiej straży granicznej poinformowała, że po południu przekazała mężczyznę stronie polskiej.
2015-08-03, 16:20
Posłuchaj
Paralotniarza ukarano deportacją, pięcioletnim zakazem wjazdu na Białoruś i grzywną w wysokości 8 milionów 820 tysięcy rubli. To równowartość 2 tysięcy złotych. Oprócz tego, wszczęto wobec niego postępowanie administracyjne w związku z naruszeniem zasad korzystania z przestrzeni powietrznej Białorusi.
Polak został zatrzymany przez białoruskich pograniczników 22 lipca. Wylądował w pobliżu miejscowości Świsłocz w obwodzie grodzieńskim. W czasie lotu na paralotni stracił orientację w terenie i został zniesiony przez wiatr na białoruską stronę.
- Młody człowiek miał ze sobą radiostację, smartfon, latarkę, środki pierwszej pomocy medycznej, tabletki bez opakowania, prawo jazdy, karty bankowe oraz pieniądze. Według słów obywatela Polski, stracił on w powietrzu orientację w terenie - napisał w komunikacie Państwowy Komitet Graniczny Białorusi.
Grzywna także w Polsce?
Paralotniarz popełnił także według polskich przepisów wykroczenie polegające na nielegalnym przekroczeniu granicy. Oznacza to, że może być również w kraju za to ukarany, grozi mu grzywna do 500 zł.
Jego niefortunny lot nie był pierwszym przypadkiem nielegalnego przekroczenia białoruskiej granicy drogą powietrzną. W 2012 r. dwaj obywatele Szwecji wlecieli na Białoruś od strony Litwy samolotem i zrzucili nad Mińskiem i okolicami pluszowe misie z apelami o wolność słowa, po czym wrócili na Litwę.
IAR/PAP, to