Strażak odznaczony przez prezydenta krzyżem zasługi

Strażak st. kpt. Dominik Janosz, który narażając własne życie uratował z pożaru w Krakowie 1,5-rocznego chłopca, został w odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność.

2015-08-14, 16:56

Strażak odznaczony przez prezydenta krzyżem zasługi
St. kpt. Dominik Janosz ze Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie odbiera z rąk wojewody małopolskiego Jerzego Millera Krzyż Zasługi za Dzielność. Foto: PAP/Jacek Bednarczyk

Posłuchaj

Dominik Janosz o uratowaniu 1,5 rocznego chłopca z pożaru (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Do pożaru doszło w marcu zeszłego roku w jednym z bloków na nowohuckim osiedlu Wzgórza Krzesławickie. Kpt. Janosz wyniósł dziecko z zadymionego mieszkania na trzecim piętrze, wcześniej zakładając mu maskę własnego aparatu powietrznego.

Oficer pełni służbę w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie od 2002 r., obecnie na stanowisku zastępcy dowódcy zmiany. Wielokrotnie kierował skomplikowanymi akcjami ratowniczymi.

Odznaczenie w imieniu prezydenta RP wręczył wojewoda małopolski Jerzy Miller. Jak mówił, wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że "strażak zawsze nam pomoże w trudnej chwili, ale są sytuacje krytyczne, które wymagają nie tylko odpowiedniego wyćwiczenia, ale przede wszystkim charakteru".

- To oczywiście wybór służby, którą pełni się z narażeniem życia i zdrowia, ale co innego o tym mówić, a co innego naprawdę to zrobić - podkreślił wojewoda.

REKLAMA

Jak wspominał kpt. Janosz, akcja na nowohuckim osiedlu była wyjątkowo trudna. Paliło się mieszkanie na drugim piętrze – w płomieniach zginął jego lokator. W trakcie działań okazało się, że w mieszkaniu na wyższym piętrze uwięziona została matka z dwójką dzieci. Ze względu na brak możliwości ustawienia drabiny strażackiej jedyną drogą ucieczki była zadymiona klatka schodowa.

"Nie myślałem o swoim życiu"


- Nie było na co czekać, w kilka sekund trzeba było podjąć decyzję, co robić - najmłodszemu dziecku założyłem swoją maskę i w pierwszej kolejności postanowiłem je wyprowadzić przez klatkę schodową - relacjonował strażak. Starsze osoby zostały sprowadzone przez jego kolegów z twarzami zasłoniętymi mokrymi ręcznikami.

- Wtedy nie myślałem o swoim życiu, dla mnie najważniejsze było uratowanie tego dziecka i sprowadzenie go jak najszybciej na dół, bo zadymienie było bardzo silne - dodał. Strażak zaznaczył, że nie czuje się bohaterem, a powodzenie akcji ratowniczej było zasługą całego zespołu i jego znakomitego współdziałania.

PAP, to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej