"Wprost" pisze o możliwym fałszerstwie przy przetargu na śmigłowce. MON zgłasza sprawę do Rady Etyki Mediów
Rzecznik MON zarzuca tygodnikowi "Wprost" publikowanie nieprawdziwych informacji o przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. Jacek Sońta skierował w tej sprawie pismo do Rady Etyki Mediów.
2015-08-16, 21:20
Wytknął w nim między innymi niejasne powiązania biznesowe redaktora naczelnego "Wprost" Tomasza Wróblewskiego i dyrektora PZL Mielec Andrzeja Talagi.
Sońta w swoim liście wskazuje, że Wróblewski i Talaga pełnią funkcję w Fundacji Warsaw Enterprise Institute, która prowadzi działalność gospodarczą. W związku z tym rzecznik MON zwraca uwagę, że "Wprost" atakuje rozstrzygnięcie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii, które jest niekorzystne dla zakładów w Mielcu.
"Dlatego też proszę Radę Etyki Mediów o ocenę, czy sytuacja nieujawnionych czytelnikom związków biznesowych nie narusza etycznych standardów zawodu dziennikarza" - pisze Jacek Sońta. We wpisach na Twitterze dodał: "Chodzi o układ biznesowy Wróblewskiego i Talagi z PZL Mielec. Razem prowadzili działalność gospodarczą w trakcie przetargu". "Czy na Zachodzie jest do pomyślenia, że naczelny gazety ma wspólny biznes z dyrektorem firmy śmigłowcowej? I używa gazety, gdy są przetargi?" - napisał rzecznik MON. Sprawy nie chciał komentować w rozmowie z IAR.
Stanowisko Tomasza Wróblewskiego
Redaktor naczelny "Wprost" podkreśla, że Warsaw Enterprise Institute nigdy dotąd nie zajmował się śmigłowcami, nie współpracował z żadną z firm zaangażowanych w przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy. - Co oczywiście nie oznacza, że nie powinien się zająć, bowiem misją Warsaw Enterprise Institute pozostaje analizowanie otoczenia biznesowego w Polsce, a te w przypadku wspomnianego przetargu pozostawia nas z wieloma pytaniami. Wspomniał o tym ostatnio prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla dziennika "Financial Times" - napisał.
Dodał, że Andrzej Talaga odszedł z Warsaw Enterprise Institute "niezależnie od przetargu i przed jego rozstrzygnięciem". - Pozostał jednym z wielu zewnętrznych ekspertów. W rzeczywistości już od blisko roku nie uczestniczył w konferencjach i bieżących pracach fundacji - podkreślił Wróblewski.
Zaznaczył też, że tygodnik "Wprost” w serii tekstów poświęconych przetargowi na zakup śmigłowców nie zajmował się porównywaniem ofert. - W tym zakresie pisaliśmy jedynie, że naszym zdaniem żaden ze śmigłowców nie spełniał kryteriów przetargu, który został wadliwie sporządzony. Niemniej, MON wskazał na Airbus jako na zwycięzcę. Twierdził, że spełnił wszystkie kryteria, mimo że spełnić ich nie mógł. O dalszych wątpliwościach piszemy w najnowszym wydaniu - dodał.
Zdaniem Wróblewskiego "niepokój budzi postawa MON, które konsekwentnie usiłuje sprowadzić dyskusję na fałszywy trop, możliwie osobisty, atakując dziennikarzy wymyślonymi zarzutami". - Charakterystyczne, że ataki te pojawiają się za każdym razem w chwilę po udostępnieniu zapowiedzi kolejnego tekstu na stronie internetowej "Wprost". Tak było w niedzielę 9 sierpnia i tak też było w niedzielę 16 sierpnia - dodał.
REKLAMA
Według informacji opublikowanych we "Wprost", ministerstwo "mogło sfałszować wynik przetargu". Resort zaprzeczył, zapowiedział pozew cywilny i sprawę karną.
Negocjacje trwają
MON negocjuje obecnie umowę na zakup śmigłowców H225M (dawniej Eurocopter EC 725) Caracal z ich producentem, europejską firmą Airbus Helicopters. W przetargu startowały także PZL Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk. Ich oferty MON odrzuciło w kwietniu z powodu niespełnienia wymogów formalnych - odpowiednio zbyt późnego terminu dostaw i braku uzbrojenia w oferowanej wersji. Podpisanie umowy, wartej ok. 13 mld zł, ma nastąpić jesienią. Wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak mówił, że podpisanie kontraktu może nastąpić po wyborach, wyrażał przekonanie, że nawet jeśli do władzy dojdzie dzisiejsza opozycja, dokumentacja przetargowa okaże się przekonująca. Według założeń dostawy śmigłowców mają się zacząć w roku 2017.
Jednym z warunków podpisania umowy jest uruchomienie w Polsce linii produkcyjnej i przekazanie technologii niezbędnych do serwisowania śmigłowców. Airbus Helicopters zapowiada, że jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, w Polsce powstaną nowe miejsca pracy, związane nie tylko z tą umową.
MON oczekuje sprostowania
W poniedziałek tygodnik "Wprost" napisał, że MON "mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec", a "komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę". Zdaniem "Wprost" MON "zaczęło grać na zwłokę", a osoby zaangażowane w postępowanie, aby uniknąć odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości, spychają decyzję na kolejny rząd.
Szef MON odpowiedział, że "artykuł zawiera wiele kłamstw i rażących błędów" i opiera się na błędzie, który dotyczy pomylenia oceny oferty z oceną śmigłowców, które są obecnie na rynku. MON w poniedziałek wystąpiło do redakcji "Wprost" o sprostowanie nieprawdziwych informacji. Już w niedzielę - po publikacji zapowiedzi artykułu - resort zapowiedział, że wystąpi przeciw autorom publikacji z pozwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych opisanych instytucji i osób, a także wytoczy im oraz pismu sprawę karną z powodu pomówienia osób zaangażowanych w przetarg.
Redakcja "Wprost" wyraziła zdziwienie "bardzo emocjonalną reakcją MON" i oceniła, że "może tu chodzić o próbę zastraszania mediów".
Po publikacji tygodnika premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że wierzy w uczciwość Siemoniaka.
Airbus Helicopters wydał we wtorek oświadczenie, w którym podkreślono, że "wszelkie tezy dotyczące rzekomego niespełniania przez śmigłowiec Caracal wymagań technicznych są nieprawdziwe". - Śmigłowiec zaoferowany przez Airbus Helicopters w ramach przetargu spełnia wszystkie wymagania Ministerstwa Obrony Narodowej. Ubolewamy, że autor ani nikt z redakcji tygodnika "Wprost" nie zweryfikował informacji dotyczących śmigłowca u źródła, tj. u producenta" - napisał dyrektor firmy na Europę Środkową Mickael Peru.
IAR, PAP, bk
REKLAMA