Prezydent Turcji: wybory mogą być 1 listopada, "jeśli Bóg pozwoli"

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w piątek, że chce nowych wyborów, które miałyby się odbyć 1 listopada. W niedzielę mija termin sformowania koalicji po czerwcowych wyborach; podejmowane próby nie dały rezultatu.

2015-08-21, 17:29

Prezydent Turcji: wybory mogą być 1 listopada, "jeśli Bóg pozwoli"
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan i premier Ahmet Davutoglu (P) podczas spotkania w Ankarze 20 sierpnia. Foto: PAP/EPA/TURKISH PRESIDENT PRESS OFFICE / HANDOUT

- Jeśli Bóg pozwoli, Turcja pójdzie do nowych wyborów powszechnych 1 listopada - powiedział prezydent dziennikarzom, wychodząc z meczetu w Stambule.

Zapowiadając wybory szef państwa, jak pisze AFP, skorzystał ze swych prerogatyw wynikających z konstytucji i ominął rozporządzenie przewidujące, że na temat możliwości nowych wyborów wypowiada się parlament.

W obecnej sytuacji krajowi należy do czasu wyborów zapewnić rząd tymczasowy złożony z przedstawicieli partii zasiadających w parlamencie. Erdogan zastrzegł jednak, że jeśli zajdzie potrzeba, gabinet zostanie sformowany z udziałem sił pozaparlamentarnych.

Premier Davutoglu nie mógł sformować rządu


Po czerwcowych wyborach, w których rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) straciła większość pozwalającą jej rządzić samodzielnie, prezydent powierzył misję utworzenia koalicji premierowi Ahmetowi Davutoglu. Ten zrezygnował z misji po nieudanych próbach. Teoretycznie prezydent mógł zwrócić się o utworzenie rządu do szefa drugiej pod względem wielkości partii, opozycyjnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), Kemala Kilicdaroglu. Erdogan oświadczył jednak, że "nie zamierza tracić czasu" na kogoś, kto nie uznaje prezydenta.

Erdogan, współzałożyciel AKP, od dawna był uważany za zwolennika przyspieszonych wyborów, w których jego partia mogłaby odzyskać większość absolutną. Agencje od jakiegoś czasu zwracały uwagę, że w szeregach AKP wrosły na to nadzieje w związku z sondażami, które dają oczekiwane zwycięstwo AKP.

Krytycy prezydenta twierdzą, że chce on wykorzystać ofensywę przeciw Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) do zdobycia poparcia nacjonalistów i przygotowania gruntu pod przyspieszone wybory.

PAP/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej