Nie poddają się mimo ciężkich doświadczeń. Uczestniczki Onkorejsu ruszają w morze
Kobiety z Onkorejsu znowu ruszają na morze. Za pierwszym razem nie dopłynęły do Szwecji. Musiały wrócić do Polski po dobie, bo ich jacht rozszczelnił się i zaczął nabierać wody.
2015-08-29, 17:10
Posłuchaj
Czternaście pań, które chorowały na raka, w sobotę wieczorem wyruszy z Kołobrzegu. Dołączyły do nich dwie panie oficer z załogi technicznej, które też chorowały na raka. Razem osiemnaście osób.
Tym razem płyną dwoma jachtami: Cobrą i Bavarią. - Widziałyśmy je tylko w internecie i trochę się boimy, bo łódki są mniejsze i mają większe przechyły. Na pewno będzie ciekawie, biorąc pod uwagę to, że większość z nas ma chorobę morską - opowiada pomysłodawczyni i uczestniczka Onkorejsu Magdalena Lesiewicz.
Panie podkreślają, że teraz wiedzą, czego się spodziewać. - Inaczej się przygotowujemy. Wiemy, że możemy chorować. Bierzemy też inne jedzenie. Pierwszy raz ustaliłyśmy zdrowe menu, w którym było na przykład leczo warzywne. Teraz zabieramy kaszki, ryże i puszki. Jedna z uczestniczek Onkorejsu - pani Agnieszka - mówi, że to jest tak jak z bieganiem. - Człowiek biegnie zmęczony i pyta siebie "na co mi to było". Ale kiedy przekracza metę, to chce startować znowu. To są niesamowite odczucia - stwierdza.
Kobiety płyną do Visby w Szwecji. Rejs potrwa siedem dni. Uczestniczki Onkorejsu chcą dać siłę osobom, które są w trakcie leczenia oraz namawiać do badań profilaktycznych. Do udziału w kolejnych rejsach zgłosiło się ponad 30 kobiet. Wspierają je setki innych.
IAR, bk
REKLAMA